czwartek, 30 marca 2017

KRONIKI SHEREO - Rozdział 51 ''Niedźwiedź, czyli kłopoty..''

W ROZDZIALE POJAWIAJĄ SIĘ PRZEKLEŃSTWA. TREŚĆ JEST PRZEZNACZONA DLA DOJRZAŁYCH CZYTELNIKÓW.

- Rozpaliłaś te ognisko, w końcu?? - spytała Alicja P!nk, już po raz sto pięćdziesiąty szósty.
- Spierdalaj. To szkło nie chce się rozpalić. - wkurwiła się na dobre różowa.
- Ty jesteś popierdolona, czy co?!! - wstała Britney z legowiska w jaskini, i jebnęła P!nk w czoło.
Różowa, goła, nieznana i... Avril zatrzymały się po dwugodzinnej wędrówce na górze. Na górze znajdowała się jaskinia, oraz wielka przepaść.
- Kto cię uczył, chłopczyco? Kto cię uczył?? - powtórzyła z niedowierzaniem Britney z rozczochranej fryzurze, oraz ubraniu robotnika.
- Dupa mnie uczyła, wiecie? DUPA! Odpierdolcie się wreszcie, ok? Chodziłam na wagary, i tyle.
- To wszystko wyjaśnia - skwitowała Avril śmiejąc się pod nosem.Alicja, Britney spiorunowały ją wzrokiem.
- Ściemnia się, a my nadal nie rozpaliliśmy ogniska. Co zatem? - planowała P!nk.
- Nie wiem, jak wy, ja idę spać - wstała Britney, i skierowała się ku jaskini.
- Ja chyba też - rzekła Avril.
- I ja - włączyła się Alicja.

**

Wszystkie spały, oprócz jednej. Oprócz Avril. Tak naprawdę sobie grzecznie spała, pod kocem, który podpieprzyła ochroniarzowi, uciekając, obok miśka, którego miała od dziecka. Gdyby nie dźwięki na zewnątrz. Przypominały pojękiwania podczas pieprzenia się z kimś. Ale raczej nie to.
Avril powoli, nie budząc dziewczyn wstała na palcach. Cicho podeszła do wyjścia. Pod drodze wzięła ubrania. Niestety nie swoje. Było tak ciemno, że nie wiedziała, iż podkrada ciuchy Alicji.
Jeszcze powolniej kierowała się ku wyjściu, a dźwięk był coraz głośniejszy, Avril ze słownika rzekła by: wyraziściejszy, choć napisane było by wyrazisty.
Gdy wyszła, owiał ją chłód.
I zobaczyła.
Niedźwiedzia pieprzącego nieopodal drzewa, jednocześnie wpierdalającego żelki. Avril nie wiedziała skąd wytrzasnął tą słodycz, ale nie miała na to czasu. Gdy niedźwiedź ją spostrzegł, zostawił biedne drzewko. Skierował się ku dziewczynie, która za chwilę będzie biedna.
- Dziewczyny, dziewczyny?? - Avril już miała wołać ''śpiące dziewuchy'', ale nie musiała. Tamte pognały. Tylko, że uciekały wgłąb jaskini, a nie na zewnątrz.
- Dziewczyny, nie zostawiajcie mnie tak! Chujki jebane, słyszycie? Sły...
Jej krzyki przerwał niedźwiedź, który zagrodził jej drogę do jaskini.
- Ty.. sły.. słyszysz?? Odejdź! W tej chwili, ale już! - Krzyczała Avril, grożąc pięścią.
Zwierzę nie posłuchało. Przeciwnie - coraz szybciej zbliżało się do biednej Avril.
Niestety to było bardzo złe. Nie to, że groźne, masywne zwierzę mogło zgwałcić kobietę, ale to, iż zbliżała się do krańca klifu.
No i kurwa spadła.
***
Huk rozległ się w prawie całym lesie. A był to las ogrooomny.
- Co to kurwa?? - przestraszyła się Britney - Były już bardzo daleko od upiornego zwierzęcia.
- Nie wiem co to, może to wilki zawyły? - powiedziała P!nk. To było bardziej jako pytanie, niż stwierdzenie.
- Nawet nie strasz - upomniała Alicja - ja jednak mam wyrzuty sumienia. Zostawiliśmy Avril na pastwę losu!
- No co, kurwa? Miał nas ten niedźwiedź zjeść? - spytała P!nk.
- Wracamy. ALE JUŻ.
***
- Gdzie jest ta kurewska Britney?? - grzmotnął Posejdon swoim trójzębem w posadzkę. Siedział tak. Przywołał do siebie Kelly oraz Jennifer.
- Ależ my nic o Britney nie wiemy, skąd mamy wiedzieć?? - rzekła Kelly, przekonując Boga już chyba setny raz o tym, że nie wiem, gdzie jest Spears.
- Wiecie, tylko kłamiecie! Spójrzcie mi w oczy - rozkazał Posej.
Obie usłuchały z wyraźnymi zażenowaniami na mordach. Bój oceanów wyciągnął swój złoty łańcuszek. Zaczął nim ''bujać''.
- Jesteście kłamliwe, powtórzcie. Dobrze, dobrze, dalej. Jesteście kłamliwe, i mówicie nie prawdę!
Oczywiście one nie były debilkami, i udawały, że się na to nabierały. Gdy Posejdon skończył, schował łańcuch, i rzekł:
- I co teraz? Powiecie prawdę?
- My nic kurwa nie wiemy, taaak? - zdenerwowała się Jennifer - Skąd mamy wiedzieć? My chyba nie wysyłałyśmy jej na pewną śmierć, pozwalając jej płynąc do nieznanych oceanów??
To wyraźnie wkurwiło Boga.
- Znaczy... Eeee.. Ona żarto...
- Wcale nie żartowałam, Kelly. Jakiś Bóg nas zmusza do mówienia prawdy, jak my serio nie wiemy gdzie ona przebywa.
C.D.N.

wtorek, 28 marca 2017

HOTEL SORHA - Rozdział 3/a ''Przygryzła wargę, i poleciała czarna, zimna krew...''

ROZDZIAŁ PRZEZNACZONY JEST DLA DOJRZAŁYCH OSÓB. (+18)

Chris siedział na fotelu. Ten FoTeL przez grube ''F'' miał kolce.
Kolce, które przebijały mu spodnie, gacie, dupę, skórę...
POLECIAŁA.
Czarna, gęsta krew popłynęła strumieniem przez miasto czerni i bieli.
Biel przebijała czerń, a czerń biel. Oba te barwy się kontrastowały - czerń dopełniała biel, i tak odwrotnie.
Krople smutku, goryczy, kurwa! nienawiści - lały w mieście - co ja pieprzę, gdzie w mieście!
To nie było miasto.
To była nicość.
Osoby, które poczuły deszcz nienawiści, zamieniały się w potwory - demony trypofobii - demony czerni, a zarazem bieli. Paradoks - zasrany paradoks, który myli osoby.
Osoba, która przepłaciła życiem - życiem,
ŻYCIEM.
ciach, ciach 
Nóż przebił skórę, mięśnie, serce samego Chrisa, który zmarł na skutek porażenia, ale nie zwykłego...
Chris zmarł, po tym, jak przebił swoje serce. Czarne, kamienne serce, które nie miało już szans przeżyć - bowiem nawet stara kurwa - tkaczka Eufe, która naprawiała serca - nie zdoła tkać serca...
Po prostu nie zdoła..
Ał, jak boli! Kurwa, pomocy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! POMOCY!!!!!!!!!!!
Brakło mu tchu. Powoli umierał. 
Czemu widzę, jak przez mgłę? Czemu? Czemu coraz mniej słyszę? Czemu...
CZEMU...
Chris zmarł. Chuj zmarł, dobrze mu tak...
Pokojówka będzie zła.
C.D.N.
 

sobota, 25 marca 2017

HOTEL SORHA - Rozdział 2 ''Czarna Krew''

TEN ROZDZIAŁ ZAWIERA PRZEKLEŃSTWA, ORAZ RZECZY OBRZYDLIWE. ODŁÓŻCIE JEDZENIE. TREŚĆ PRZEZNACZONA DLA DOJRZAŁYCH CZYTELNIKÓW.

Czarna krew lała się strumieniami. To był wodospad - wodospad kłamstw, suk, kurew, oraz innych rzeczy.
Wodospad Kłamstw - nazywany tak od stuleci, wodospad, w którym topiły się dziwki, które płaciły za pierzenie się na prawo i lewo. Znajdowali się tam też mordercy - mordercy ludzkich ciał, ludzkich zwłok. Nie zabrakło jebanych gwałcicieli. A chuj z tym!
Wszyscy znajdowali się tam. Wszyscy źli, a chuj z tym!
Pływał też tam Chris, który wstydził się za pokusę, za zło przeklęte.
Dopłynął do miejsca Skarżenia - do najczarniejszego miejsca na ziemi, ba! we wszechświecie! A byli tam ludzie, którzy polegli pokusie czarnego węża.
Chris położył się na szarym materacu, który pojawił się przy nim nagle.
I tu zaczęło się piekło...
3.
2.
1.
I nagle przyszli do niego ludzie. Zaczęli go macać. Jeden zajął się stopami - zaczął je lizać. Dopiero inny gwałcił Chrisa włosy. Jeszcze inny wsadzał mu chuja do dupy.
Potem przyszła czarna istota.
- PUŚĆCIE GO, ALE JUŻ!!! - krzyknął głos istoty.
Wyłoniła się zza drzewa...
Zmarła.
Krople krwi spadły nieopodal drzewa. Czarne, a zarazem przezroczyste. Taki paradoks.
Czarne krople, które ważyły tony, były napełnione smutkiem oraz goryczą...
Natomiast te przezroczyste emanowały seksem, były wręcz...
Za dużo pokazane na kroplach białych,
erotyka...
Biała dziewczyna zmarła z każdym dniem,
Który nadchodził codziennie - Z dnia na dzień o tej samej porze.
Biała dziewczyna, która była albinosem, wyłaniała się zza drzewa smutku, i z każdą godziną tworzyła się na nowo: wczoraj dziwką, dzisiaj dziewicą.
Chris podszedł do drzewa. Dotknął go...
...
Drzewo stało się zimne,
LODOWATE.
Chris nie mógł się poruszyć. Stawał się drzewem życia - tym samym, za dnia i co nocy.
''Za dnia, i co nocy''...
Wyryte słowa były na drzewie czwartym, przed chwilą był to Chris - męski dziwkarz, szmata, kurwa pierdolona, który bił i gwałcił swoje dzieci,
żony.
Teraz mu się należało - zmarł. Jego legenda była teraz na drzewie, na drzewie szarym, oznaczającą:
''Kurwa, nie człowiek, bowiem Szmaciarz''
CHRIS ZMARŁ.
***
Istota wstała. Miała mało czasu. Za chwilę znów miała się odrodzić. Pobiegła do Matki TsuhTsu, do matki, która rodziła legendy, MITY.
Spytała o kwiat Rossali, Kwiatu Odrodzenia.
Matka wskazała jej kwiat, który rósł na taborecie.
Istota go zerwała, i pobiegła odrodzić Chrisa.
A Chris, nie świadomy niczego, zgwałcił Istotę, która była za dnia dziewicą, w nocy dziwką.
C.D.N.

piątek, 24 marca 2017

HOTEL SORHA - Rozdział 1 ''Lustro, krew i popioły''

 ''HOTEL SORHA'' JEST CYKLEM DLA DOJRZAŁYCH CZYTELNIKÓW. W NIM MOGĄ POJAWIAĆ SIĘ PRZEKLEŃSTWA, ORAZ RZECZY JAKŻE OBRZYDLIWE. ODŁOŻYĆ JEDZENIE. CZYTANIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! (+18)
Chris patrzył na siebie w lustrze. Przyglądał się sobie. Był mężczyzną w wieku średnim, był dojrzałym
mężczyzną. Pomimo czterdziestki na karku, miał już posiwiałe włosy.
Przyglądał się sobie z wyraźnym podenerwowaniem. Był wściekły. Trzasnął dłonią o blat biurka. Huk rozległ się po całym pokoju, może nawet na korytarzu. W drugiej ręce Chris trzymał nóż. Był to nóż marki Dellas, najlepszej kuchennej marki. Bowiem ostrze było ostre, bardzo ostre.
- KURWA, KURWA, KURWA!!! - Krzyknął mężczyzna. Z ręki wypadł mu nóż. Człowiek osuną się, i płakał. Był bezsilny. Od kilku dni prześladował go duch, jak nie demon. Nakłaniał do zła, do samobójstwa. Straszył, prześladował na każdym kroku. Chris miał tego dość. Powoli wstał, i...
(Nie rób, tego nie rób tego! Muszę to zrobić, to dla spokoju! Tylko jedno machnięcie, i zniknę z tego świata, tylko jedno machnięcie!)
Chris odsunął od siebie te myśli. Wziął 3 tabletki prochów, leżących na jego łożu. Połkną je, i popił.
Usłyszał odgłos kroków na korytarzu. Ktoś zapukał.
I ponownie...
- Proszę, pana! Jest tu Chris Madleren? Proszę otworzyć!
Chris nie otwierał. Siedział skulony na łożu. Łożu śmierci.. Albo i nie...
To nie było Łoże Śmierci, to było łoże Męki, Cierpienia, Urazy, Potępienia!
Rozległo się trzecie pukanie do drzwi.
(Nie otwieraj! To może być demon, zaraz ci upierdoli, nie!!!)
...
1.
2.
3.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA - Chris krzyknął na całe swoje gardło. Bał się. To już nie był Chris Madleren, to był Demon o skórze człowieka!
Pokojówka otworzyła drzwi.
- Ktoś tu jest?? - spytała, rozglądając się. Nagle cały świat przybrał barwę... sepii? Nie, to nie była sepia.
Wszystko stało się szare... Jakby demony ciemności zmieniły soczewki, lub upiły się głupotą ludzką... Głupotą ludzkich serc.
Pomieszczenie, w którym spał Chris właśnie wyglądało tak, jak zdjęcie na górze, zdjęcie przez I wojną Światową, w 1908 roku.
Z łóżka wysuwała się czarna postać, wcześniej niewinny Chris...
...
Nie ma osób nie winnych, pieprzę głupoty.
Postać niebezpiecznie, ale jak zwinnie sunęła w stronę pokojówki...
Kobieta była zahipnotyzowana. Czarny wąż tarł mocniej, i mocniej. Gwałcił niebezpiecznie kobietę o krótkiej sukience. W jej wnętrzu wołała pomoc, ale nie mogła wydobyć ani jednego słowa.
Nogi pokojówki napełniły się krwią. Gęstą krwią. Leciała mocno. Nagle pokojówka oprzytomniała. Wstała z kałuży krwi. Powiedziała jedynie - ''MOCNO ZRO... ZRO..''
Upadła. Znowu straciła przytomność. Dziewczyna o gęstych włosach znów straciła przytomność...
To wszystko...
...
Przez...
Węża kusiciela...
Kusił ją, a potem tarł, tarł, coraz mocniej, MOCNIEJ. Przedziurawił jej narzędzia w ciele...
Węże mają swój urok ostrego ogona...
...Oraz języka, który może otruć najdzikszą istotę.
Ciało Chrisa powróciło do...
(Ja? Jestem.. CO TU KURWA ROBI POKOJÓWKA? CO TU SIĘ DZIAŁO? Czemu mnie boli wszystko? CZEMU??)
Chrisa bolało. Głęboko, strasznie bolało i piekło. Wiedział co tu się działo... Wziął nóż, najpierw zabił węża, latającego po pokoju z zamiarem ukąszenia swej ofiary. Potem zabił pokojówkę otrutą wężowym jadem, zabitą pychą...
PYCHĄ...
A na końcu zabił siebie...
ALE TO NIE KONIEC. To dopiero początek.
C.D.N.

poniedziałek, 20 marca 2017

KRONIKI SHEREO - ROZDZIAŁ 50 ''Coś strasznego''

 NIERAZ WYSTĘPUJĄ PRZEKLEŃSTWA. PROSZĘ CZYTAĆ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
P!nk, Avril oraz kobieta wydostali się z kontenerów. Znając życie P!nk zabrała ze śmietnika różne durexy, a Avril jakieś żarcie z lat 90', ale jedno trzeba przyznać nieznanej kobiecie - wykazywała się spokojem, po mimo kłótni, i darcia mord P!nkowskiej i Avrilowskiej. Próbowała nie zwracać na to uwagi. Wiadomo - nie raz się po prostu nie dało, ale...
Gdy trio wyszły z pomieszczenia ''śmieci'', w którym potwornie jebało, odetchnęły z ulgą. Jednak nadal musiały uważać - w końcu szybko Strażnicy mogli ich znaleźć. Biegły, aż nie starczyło im tchu. Wreszcie dotarły na plażę. Tam spotkały niecodzienny widok.
- Jakaś znajoma ta dziewczyna... - pomyślała Avril. Wszystkie patrzyły z rozdziawionymi ustami, robiąc oczy jak pięciozłotówki na Britney. Była na plaży, dziwiąc się, czemu ludzie patrzą się na nią jak na wariatki. A dokładniej było to tak: faceci mieli widoki, patrzyli na nią jak na jakąś Afrodytę, a kobiety, z zazdrości jak na jakąś ladacznicę.
- BRITNEYYYYY! - krzyczały P!nk i Avril. Po dłuższej chwili Britney je spostrzegła. Pobiegła do dziewczyn, które stały trochę dalej od plaży. Gdy Britney biegła, wszystko jej się ruszało, falowało. P!nk w ryk, a Avril się nie śmiała, przeciwnie - stała zdumiona.
- Hej!! - krzyczała Britney - Miło was znów widzieć!
- A co ty się tak wylegujesz na tej plaży?? - spytała Avril.
- A... Musiałam uciekać.. Zaczęło się to od statku Posej... - Znaczy, ee... od samochodu.
- Posej.. Posejdona?? - spytała Avril - Wiesz o Ononiach?
- A ty o nich wiesz?? - spytała Britney. Wszystkie były zdumione.
- Wiesz co? Ubierz się. Jesteś cała goła - powiedziały obie. Teraz Britney spostrzegła, że nie ma ubrań na sobie. W końcu, było upalnie, tak gorąco...
- O KU***! - Krzyknęła Spears. Zerwała jakieś krzewy nieopodal, i się nimi zakryła. - Prze.. Przepraszam... Po prostu. A w ogóle, kto ty jesteś, ty - Brit wskazała palcem na kobietę ze stołówki.
- Ja jestem Alice. Byłam uwięziona ponad 2 lata w więzieniu Onionów. Nareszcie stąd wyszłam, i...
- Chyba będziesz musiała opowiadać później - skwitowała Britney, i wskazała palcem na biegnącym ku nim Strażnikom.
- W NOGI! - krzyknęły, teraz to kwartet. Nie sposób było uciekać: Avril, bo bolała ją noga, po uderzaniu P!nk ręką. P!nk: bo Avril ją również nieświadomie w nocy kopała (a może świadomie? Kto wie?), Alice: Bo tyle gniła w więzieniu, że nie mogła rozprostować kości, no oraz Britney, bo biegnąc, zasłaniała się pokrzywą.
Wszystkie biegły dłuugo, dłuugo, aż zza Plażę, tam, gdzie nikogo nie na. Stał tam pusty magazyn. Schowały się tam, ciężko dysząc.
- To gdzie... je.. jesteśmy?? - spytała Britney, trudno łapiąc oddech.
- Nie wiem, albo sprawdzę, czekaj - P!nk chciała wyjąć coś z kieszeni, ale tego czegoś nie znalazła.
- Cholera! Zgubiłam GPS! Był drogi!
- Nie bądź głupia. Wiadome jest to, że Oniony nam zabierały. One kradną drogie rzeczy. Mi ukradły zegarek, i nieco kasy, które były ostatnie, tobie GPS.
- Apropos. - Przerwała Britney - Skąd wyście znalazły się w więzieniu? O Olimpie wiemy już: My wszystkie tu zgromadzone, oraz Jennifer, i... Kelly.
- Kelly? - spytała Avril mało jarząc.
- Clarkson. Kelly Clarkson.
- Aaa...
- No to, to było tak: szłam z Avril po BPA, choć się nadal nienawidziłyśmy. Poszłyśmy drogą 46/17, tam gdzie było zadupie. Zza drzewa dobiegał głos, który rozmawiał przez komórkę. Podsłuchałyśmy: Zagłada Olimpu za miesiąc, itp. I tak się złożyło, że potwór nas zobaczył. Przyłożył nam eter. A potem... obudziłyśmy się w celi.
- Swoją drogą, od dzisiaj, to zagłada Olimpu przez Oniony ma nastąpić 3 dni później. Nie zdążymy dotrzeć. Nie znam tych terenów, ale coś mi mówi, że jesteśmy w cholerę daleko od Manhattanu. Tam jest dom Jennifer, i tam przejdziemy - rzekła Britney.
- Słyszałam od któreś, że portale nie muszą być jedyne, że jakaś rodzina może mieć taki portal, nie musząc być tego świadomym. - dopowiedziała Alicja.
- Ale nawet jeśli, to jak ty to sobie wyobrażasz? Wejdziemy dobie do jakiegoś domu, i normalnie przejdziemy? Od razu wezwą psy.
- Nie wiem. Jedyna droga to właśnie taka, ale musimy przejść przez góry. Będzie ciężko. Tak myślę - skwitowała Avril, patrząc na wielkie góry przez okno magazynu. - Inna droga będzie zła, ponieważ tam na nas czyhają Strażnicy, oraz.. psy.. Mogli przecież wezwać na Britney.
- A właśnie, Brit, masz tu ubrania - wskazała P!nk. Jakieś ubrania leżały na skrzynce.
- Fuuj, nie nałożę cudzych ciuchów - skrzywiła się Spears.
- A masz inne wyjście? Nie narzekaj, ale już. Nie mamy czasu. Ubieraj się, i powspinamy się na górę. Nie mamy innego wyjścia.. - westchnęła Alicja.

Kroniki Shereo - Rozdział 49 (+18)

Rozdział jak i cały cykl zawiera przekleństwa +18

- Niech ktoś uciszy tą bestię! - krzyknęła Jennifer, wstając po raz setny, by uciszyć dziecko. - Jak jeszcze raz zawyje, to go jebnę!
- Jebniesz, tak? - Salepe stała opierając się o ścianę - My ci dajemy dom, przygarniamy cię. A ty krzyczysz na całe mieszkanie. Tak nie może być, rozumiesz?
- To nie moja wina, że dziecko wyje. I na dodatek muszę wstawać co 5 minut, jakby nie mogło zamknąć mordy.
- Taka jest rola matki, nie wiedziałaś? Jesteś aż takim niedorozwojem? - spytała Salepe, jebiąc się w czoło.
- Oj, spierdalaj, ty nic nie rozumiesz. Nie jesteś matką, a już zażądasz innymi. Wiesz co? Wiesz co?? Jebnij się.
***
Kraina pod morzem była okazała... Piękna, i wieelka. Britney wraz z Shaudim spłynęła nad głębiny. Już nie potrzebowała maski - jakby umiała od zawsze oddychać pod wodą. W oceanie stanowiło miasto - wielkie, morskie miasto. Największą budowlą, jaką przykuwało oczy była ogromne, niebieskie królestwo. W wodzie pływało wszystko: poprzez miłych, różowych rybek, po wielkie czarne kurwie, które mogły rozerwać na strzępy każdego. 
- Chodźmy do restauracji ''Pirrrania''. Tam dają dobre żarcie - powiedział Shaudi, który przemienił się w rybę. Dosyć dużą. Była.. różowa.
- Zajebisty kolor. A jaki męski... Dam lajka na fejsie - kpiła sobie Britney.
- Zamknij mordę, to nie ja to wymyślałem! - wkurwił się Shaudi.
- A niby kto? Żona?
Zbliżali się już do restauracji. W niej przesiadywali głównie rekiny, ale też...
- NEMO! - Wzruszyła się Britney, i podpłynęła do rybki. Przytuliła ją.
- Popierdoliło cię?! To boli, puszczaj mnie! Nie jestem Nemo, tylko Vuelvo. - zdenerwowała ryba odpłynęła od dziewczyny.
- Przepraszam za kłopot - przeprosił Vuelvo - jestem Shaudi, miło mi. Ona ma uszczerbek w mózgu, proszę nie zwracać na nią uwagi. - Podali sobie ręce.
- Proszę usiąść. Ta ryba może sobie na podłodze jeść.
- SŁUCHAM?? Chyba pana coś popierdoliło - dopiero teraz Britney spostrzegła, że stała się czerwoną, małą rybką. - I nie będę żarła na ziemi, jak jakiś zasrany pies! Wypraszam sobie.
- Britney, to jest pan Burmistrz, pan Vuelo. Musisz się z tym pogodzić, ale wypierdoli cię z.. oceanu??
- Gówno mnie obchodzi, czy mnie wypierdoli, czy nie. - powiedziała Britney. - Mam to po prostu w dupie.
- Proszę się nie wulgaryzować, inaczej wstawię pani mandat - powiedział Burmistrz, gryząc mięso.
'' Nemo Burmistrzem, proszę was'', pomyślała Britney.
- No dalej, wstaw mi ten mandat, no dalej. Suń dupsko, Shaudi - Britney ''usiadła'' przy stoliku, koło Shaudiego. Podeszła do stolika kelnerka. - Co podać?
- Hmm... Niech będą lody, z dużą porcją polewy, oraz posypki. - wyliczała Britney, z głową w chmurach.
- A... Co to są loty? - spytała kelnerka. - nie ma tutaj tego w menu.
- No to co to za lokal, kurwa? Chcę lody. Było napisane na drzwiach ''wszystko, co chcesz'', to.. chcę lody. No właśnie, nie loty, a lody.
- Proszę nie drzeć mordy - upomniała kelnerka - Jeszcze raz mówię. Nie ma w tym lokalu lotów.
- Lody kurwa, lody! Przez ''DE''!
- Chyba mówiłam ''proszę nie drzeć mordy'', tak?
- Przynieść lody, ale już!
- Proszę wypierdalać z lokalu. - powiedziała kelnerka już wkurwiona na maksa.
- A jak nie wyjdę, to co?? Przypierdolisz mi, co??
- Ja chyba pani pomogę wypierdalać - włączył się do nieprzyjemnej konwersacji Burmistrz.
Britney wyszła z lokalu, po drodze wylewając komuś wino na koszulę Burmistrza. Wtedy wiedziała, że będzie musiała uciekać. No i... uciekła. A tak naprawdę szybkością 100% popłynęła przez fale oceanów do miasta.. A tak naprawdę na plażę...
Britney nie wiedziała, że jak wyłoniła się z wody, jej postać ryby zanikła. I... plażowicze mieli widok, oj mieli.... Jej ubrania nie wróciły do poprzedniej wersji. Miała wszystko gołe: dupę, i inne...
C.D.N.
W Rozdziale 50, jubileuszowym:
P!nk, Avril i kobiecie uda się uciec. Ta ostatnia powie coś o sobie. Wszystkie trzy będą chciały wrócić na Olimp... Ale jest jedna przeszkoda: JASKINIA NIEDŹWIEDZIA, KLIF, oraz brak wody. Z okazji aż 50 rozdziału spróbuję napisać długi rozdział. :*

niedziela, 19 marca 2017

Kroniki Shereo - Rozdział 48 (+18)

 Rozdział zawiera przekleństwa. Treść jest od +18
Avril siedziała na swojej pryczy, myśląc o walce Onionów z Olimpem. Też o tym, co powiedziała im ta dziewczyna ze stołówki: klęska Olimpu za niecały miesiąc! A P!nk srała. Już od godziny. Wydawała swoje dźwięki dosyć długo, co zakłócało myślenie Avril.
- Możesz się uciszyć? Próbuję myśleć! - rzekła Lavigne. Prycza była bardzo blisko kibla. Tak naprawdę całe pomieszczenie było małe. Dźwięki dochodziły bardzo głośno.
- Co ''mogę się uciszyć''? Nie mogę! Mam problemy i musisz to zrozumieć.
- A gówno zrozumieć! Nie było wczoraj wpieprzać tych przeterminowanych kotletów! A ostrzegałam. A ty się śmiałaś. Teraz masz. - powiedziała Avril ze śmiechem.
- Spierdalaj. - powiedziała P!nk. Wstała, spłukała. I usiadła na pryczy. Chciała spać.
- No, a teraz jebie na całe pomieszczenie! Ja z tobą nie wytrzymam...
- Chyba ty jebiesz. Oj, zostaw mnie, okej? Jestem padnięta, i chcę spać - skwitowała P!nk.
***
Była całkowita noc... P!nk oczywiście spała, taki śpioch... A Avril spać nie mogła.
Na korytarzu było ciemno. Gdy wszyscy strażnicy przysnęli, korytarzem przemieszczał się jakiś niski strażnik, który chodził tu i tam. W końcu podszedł do celi Avril i P!nk. Powiedział cicho:
- Wyłaźcie, tylko cicho - powiedział owy strażnik. Był dziwny... Bardzo niski, głos kobieco-męski.
- Przecież mamy tutaj spędzić czas, aż do egzekucji. - powiedziała Avril. Wstała z pryczy, i przyglądała się strażnikowi.
- Nie wygłupiajcie się, to ja, Anne. Ta ze stołówki - powiedziała szeptem kobieta. Avril wytrzeszczyła oczy. Aaa, to Anne ze stołówki, ta, co mówiła o zagładzie Olimpu. Ale jak ona... Eee... Myśli przerwała Anne.
- No szybko, obudź B!ng, i wydostaniemy się stąd wszystkie trzy.
- Ale.. Jak.. to. ty.. Jesteś.. strażnikiem?? - spytała Avril powoli. Nie mogła się wypowiedzieć.
- Nie jestem. Wyjaśnienia na później. Dobra, szybko wydostaniemy się z tego więzienia, i pójdziemy w swoją stronę. To jak? Wolisz tak sterczeć, czy wydostać się?
- P!nk, obudź się!, P!NK! - zawołała cicho Avril szturchając dziewczynę - obudź się!!!
- Co? Jak? - najwidoczniej zaspana P!nk nie pojmowała jeszcze co biega.
- Chodź ze mną, i nie zadawaj pytań! Ale już! - skwitowała Lavigne, ciągnąc ''różową''.
- A co ja kurwa? Pies jestem? - P!nk wyszarpnęła się Avril, i wszystkie trzy poszły cichutko, na paluszkach, po korytarzu, nie budząc strażników. Jednak JAK NA ZŁOŚĆ Avril musiała pierdolnąć małym palcem o szafkę, stojącą koło czarnych drzwi, w podłodze.
- Kurwa!!! - krzyknęła Avril, trzymając się buta! - Ja pierdolę, jak boli!
- Zamknij mordę, już się obudzili! - zauważyła kobieta ze stołówki. - Wskakujcie! - otworzyła siłą czarne drzwi w podłodze. Na saaamym dole, w pomieszczeniu pod stał wielki kosz na śmieci. Nim P!nk lub Avril zdążyły zareagować, to kobieta ich wepchnęła.
Wszystkie trzy wskoczyły do kontenerów w pomieszczeniu pod.
- Ała, kurwa! Kto wyrzuca do kontenera, na dodatek więziennego, płyty porno!? Pierdolnęłam o to głową - krzyczała P!nk.
- E, dawaj! Ja chcę porno!
- Kto pierwszy, ten lepszy! Nigdy nie oddam ci mojego skarbu - P!nk z uśmiechem na twarzy przejrzała płytę - i na dodatek porno z Ameryki, z lat 90'!
- Oddawaj, albo ci to wyrwę siłą! - darła mordę Avril.
- Możecie się kurwa uciszyć? Zaraz nas uciszą, i złapią! Chodźcie, i otworzymy drzwi, widzicie? Spierdolimy, i szmach-mat - powiedziała kobieta.
C.D.N.

sobota, 18 marca 2017

Kroniki Shereo - Rozdział 47

 UWAGA! W TYM ROZDZIALE MOGĄ SIĘ POJAWIAĆ PRZEKLEŃSTWA, ORAZ EROTYKA. TREŚĆ WIĘC JEST PRZEZNACZONA +18
Britney oraz złowiona istota siedziały na pniu. Było już późno. Britney nie mogła określić czasu, bo przecież była na wyspie, ale było już ciemno. Kobieta opowiedziała całą historię od debiutu BPA, do teraz, to tej wyspy. Tak naprawdę nie widziała, co mówiła. Mówiła szybko, opowiadała ze szczegółami, nawet to, co było najmniej istotne. Gdy skończyła, trwała zupełna cisza.
Można było powiedzieć, że słuchaczka to syrena, jednak ta nie miała płetw. Była cała niebieska: niebieska cera, niebieskie oczy, włosy... Istota po wysłuchaniu Brit, chwilę się zamyślił. Ani razu nie przerwał kobiecie, tylko patrzył w jej oczy z ciekawością. Intrygowało go wszystko... Po 5-ciu minutach ciszy rzekł:
- Wierzę ci. Choć historia, można tak nazwać, nazywała by się mitem, lub legendą, to... wierzę ci. Nie wiem dlaczego, ale po prostu tak jest.
- No dobra, ja już wszystko opowiedziałam, to chociaż ty mogłabyś się przedstawić - skwitowała Britney równie ciekawie się patrząc na istotę.
- Jestem Shaudi, czyli mężczyzną. Mieszkam na dnie oceanu, i nie jestem syreną, od razu ci mówię. Mówię to dlatego, że kiedy przypływam na górę, a robię to bardzo rzadko, to gdy się wyłaniam, piraci wołali na mnie ''SYRENA!!!! PATRZCIE, NA SZMARAGDY, SYRENA!!!''.
- Kiedyś byli piraci? - spytała Britney z lekkim powątpiewaniem.
- Słuchaj, ty teraz dziwisz się na słowo ''piraci'', a ja się przed chwilą dziwiłem na słowo ''człowiek''. Nie wiem co to jest, kto to człowieki...
- Ludzie - poprawiła Britney.
- to i mogą żyć mumie - stwierdził Shaudi. - Chodź. Zaprowadzę cię gdzieś. - pociągnął Britney za rękę... I wskoczył do wody. Nie wiedział, że kobieta nie umie pływać. Gdy byli już w wodzie, Britney nie mogła wydobyć ani słowa. Machała rękami i nogami. Wtedy Shaudi zrozumiał, że potrzebna jest maska. Pomógł jej się wydostać na powierzchnię. Wtedy ta ciężko oddychała. Wstała na plaży.
- Ty.. Ty.. Bezczelny gnoju! Ty szmato! - Britney już chciała wziąć torebkę, i bić Shaudiego. Zanim to zrobiła, przypomniała sobie, że torebka zginęła na statku. Rzuciła się na niego z pięściami. Jednak istota była silniejsza. Odepchnął Britney, i wstał.
- To ty jesteś bezczelną suką! A... - zanim wypowiedział się, zrozumiał, że przegiął.
- No, no, słucham. Co chciałeś powiedzieć? No dalej, powiedz. Chcesz mnie utopić, i jeszcze mnie bandyta przezywa!
- Ty jesteś jakaś chora psychicznie! Idź się leczyć! Chciałem ci pomóc, żebyś zobaczyła mój świat! Nie widziałaś, jak zza rogu obserwowali cię jacyś zboczeńcy! A co, jeśli chcieli cię zgwałcić? Co? No, mądra jesteś? Chciałem, że byś w moim morskim świecie była bezpieczna. A ty na mnie z mordą?
Britney nie mogła znaleźć dobrego argumentu. Dopiero powiedziała:
-A skąd miałam wiedzieć, co?
- Oj, dobra, cicho już. Nałożę ci maskę, i popłyniesz. Na tej wyspie czają się... gwałciciele? - powiedział Shaudi, schylając się do ucha Britney. Oczywiście, ta to źle zrozumiała, i kopnęła go w jaja.
- A jednak! Obgadujesz innym zboczeńców i zwyrodnialców, a sam nim jesteś!
Shaudi się skulił. Opadł na kolana ze spuszczoną głową.Britney już wiedziała, że źle zrobiła.
- Shaudi?? Ja.. Ja nie chciałam... - powiedziała cicho, i powoli schylając się nad istotą. Wtem tamten szybko wstał, i przerzucił Britney. Ta upadła.
-HAHA, i kto jest debilem? No, kto? TY! Ja nie mam jaj, bezmózgowcu! Britney już miała rzucić się na Shaudiego, ale zamyśliła się.
- Jak to nie masz jaj? Faceci jaja mają. Okłamałeś mnie o tym, że jesteś facetem??
- Nie.
- To jak wy się.. Hmm... bara-bara? - spytała nieśmiało kobieta.
- Jak? Jak? A no tak! - Shaudi pokazał głowę. - Wszyscy mu, Aurellouni*, mamy niebieskie włosy. Tylko po jednym można rozpoznać kobietę, po zamiarze. Ja powiem: Hej, czego tu chcesz? Zamorduję cię!!! A moja żona: Hej, czego tu chcesz? Zgwałcę cię! Ale nie o tym mowa. Kobiety pod włosami mają... Hmm... taką dziurkę. I wiesz...
- AA.. Eee.. To jest obleśnie co mówisz.
- Czyżby? A wy, ludzie, to niby jak się pieprzycie? - spytał z lekkim uśmiechem na twarzy Shaudi.
- No tak samo... Tylko dziurka jest na dole.Oj, przestań o tym gadać, bo robi mi się nie dobrze, ok?
- Ok.
Britney nałożyła maskę, a Shaudi wskoczył do oceanu. Britney wraz z nim.
***
Avril siedziała na pryczy. Rozmyślała nad tym, co powiedziała im ta kobieta. A P!nk... Srała.
C.D.N.

''Kroniki Shereo'' - Rozdziały 41-46 (na razie ostatnie) :)

''Kroniki Shereo'' to najdłuższy cykl napisany przez Michała (przeze mnie). Liczy 46 rozdziałów. I rozdział został napisany 26 listopada 16. roku, a ostatni 25 grudnia. Możliwe, iż KS zostaną reaktywowane. Wstawiam OSTATNIE rozdziały. :)






TRZYMAJMY KCIUKI ZA ROZDZIAŁ 47!!!

''Kroniki Shereo'' - Rozdziały 31-40 + dodatek: poprawna wymowa piosenkarek!











 Poprawna wymowa:


''Kroniki Shereo'' - Rozdziały 21-30 :)