poniedziałek, 20 marca 2017

KRONIKI SHEREO - ROZDZIAŁ 50 ''Coś strasznego''

 NIERAZ WYSTĘPUJĄ PRZEKLEŃSTWA. PROSZĘ CZYTAĆ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
P!nk, Avril oraz kobieta wydostali się z kontenerów. Znając życie P!nk zabrała ze śmietnika różne durexy, a Avril jakieś żarcie z lat 90', ale jedno trzeba przyznać nieznanej kobiecie - wykazywała się spokojem, po mimo kłótni, i darcia mord P!nkowskiej i Avrilowskiej. Próbowała nie zwracać na to uwagi. Wiadomo - nie raz się po prostu nie dało, ale...
Gdy trio wyszły z pomieszczenia ''śmieci'', w którym potwornie jebało, odetchnęły z ulgą. Jednak nadal musiały uważać - w końcu szybko Strażnicy mogli ich znaleźć. Biegły, aż nie starczyło im tchu. Wreszcie dotarły na plażę. Tam spotkały niecodzienny widok.
- Jakaś znajoma ta dziewczyna... - pomyślała Avril. Wszystkie patrzyły z rozdziawionymi ustami, robiąc oczy jak pięciozłotówki na Britney. Była na plaży, dziwiąc się, czemu ludzie patrzą się na nią jak na wariatki. A dokładniej było to tak: faceci mieli widoki, patrzyli na nią jak na jakąś Afrodytę, a kobiety, z zazdrości jak na jakąś ladacznicę.
- BRITNEYYYYY! - krzyczały P!nk i Avril. Po dłuższej chwili Britney je spostrzegła. Pobiegła do dziewczyn, które stały trochę dalej od plaży. Gdy Britney biegła, wszystko jej się ruszało, falowało. P!nk w ryk, a Avril się nie śmiała, przeciwnie - stała zdumiona.
- Hej!! - krzyczała Britney - Miło was znów widzieć!
- A co ty się tak wylegujesz na tej plaży?? - spytała Avril.
- A... Musiałam uciekać.. Zaczęło się to od statku Posej... - Znaczy, ee... od samochodu.
- Posej.. Posejdona?? - spytała Avril - Wiesz o Ononiach?
- A ty o nich wiesz?? - spytała Britney. Wszystkie były zdumione.
- Wiesz co? Ubierz się. Jesteś cała goła - powiedziały obie. Teraz Britney spostrzegła, że nie ma ubrań na sobie. W końcu, było upalnie, tak gorąco...
- O KU***! - Krzyknęła Spears. Zerwała jakieś krzewy nieopodal, i się nimi zakryła. - Prze.. Przepraszam... Po prostu. A w ogóle, kto ty jesteś, ty - Brit wskazała palcem na kobietę ze stołówki.
- Ja jestem Alice. Byłam uwięziona ponad 2 lata w więzieniu Onionów. Nareszcie stąd wyszłam, i...
- Chyba będziesz musiała opowiadać później - skwitowała Britney, i wskazała palcem na biegnącym ku nim Strażnikom.
- W NOGI! - krzyknęły, teraz to kwartet. Nie sposób było uciekać: Avril, bo bolała ją noga, po uderzaniu P!nk ręką. P!nk: bo Avril ją również nieświadomie w nocy kopała (a może świadomie? Kto wie?), Alice: Bo tyle gniła w więzieniu, że nie mogła rozprostować kości, no oraz Britney, bo biegnąc, zasłaniała się pokrzywą.
Wszystkie biegły dłuugo, dłuugo, aż zza Plażę, tam, gdzie nikogo nie na. Stał tam pusty magazyn. Schowały się tam, ciężko dysząc.
- To gdzie... je.. jesteśmy?? - spytała Britney, trudno łapiąc oddech.
- Nie wiem, albo sprawdzę, czekaj - P!nk chciała wyjąć coś z kieszeni, ale tego czegoś nie znalazła.
- Cholera! Zgubiłam GPS! Był drogi!
- Nie bądź głupia. Wiadome jest to, że Oniony nam zabierały. One kradną drogie rzeczy. Mi ukradły zegarek, i nieco kasy, które były ostatnie, tobie GPS.
- Apropos. - Przerwała Britney - Skąd wyście znalazły się w więzieniu? O Olimpie wiemy już: My wszystkie tu zgromadzone, oraz Jennifer, i... Kelly.
- Kelly? - spytała Avril mało jarząc.
- Clarkson. Kelly Clarkson.
- Aaa...
- No to, to było tak: szłam z Avril po BPA, choć się nadal nienawidziłyśmy. Poszłyśmy drogą 46/17, tam gdzie było zadupie. Zza drzewa dobiegał głos, który rozmawiał przez komórkę. Podsłuchałyśmy: Zagłada Olimpu za miesiąc, itp. I tak się złożyło, że potwór nas zobaczył. Przyłożył nam eter. A potem... obudziłyśmy się w celi.
- Swoją drogą, od dzisiaj, to zagłada Olimpu przez Oniony ma nastąpić 3 dni później. Nie zdążymy dotrzeć. Nie znam tych terenów, ale coś mi mówi, że jesteśmy w cholerę daleko od Manhattanu. Tam jest dom Jennifer, i tam przejdziemy - rzekła Britney.
- Słyszałam od któreś, że portale nie muszą być jedyne, że jakaś rodzina może mieć taki portal, nie musząc być tego świadomym. - dopowiedziała Alicja.
- Ale nawet jeśli, to jak ty to sobie wyobrażasz? Wejdziemy dobie do jakiegoś domu, i normalnie przejdziemy? Od razu wezwą psy.
- Nie wiem. Jedyna droga to właśnie taka, ale musimy przejść przez góry. Będzie ciężko. Tak myślę - skwitowała Avril, patrząc na wielkie góry przez okno magazynu. - Inna droga będzie zła, ponieważ tam na nas czyhają Strażnicy, oraz.. psy.. Mogli przecież wezwać na Britney.
- A właśnie, Brit, masz tu ubrania - wskazała P!nk. Jakieś ubrania leżały na skrzynce.
- Fuuj, nie nałożę cudzych ciuchów - skrzywiła się Spears.
- A masz inne wyjście? Nie narzekaj, ale już. Nie mamy czasu. Ubieraj się, i powspinamy się na górę. Nie mamy innego wyjścia.. - westchnęła Alicja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz