wtorek, 28 marca 2017

HOTEL SORHA - Rozdział 3/a ''Przygryzła wargę, i poleciała czarna, zimna krew...''

ROZDZIAŁ PRZEZNACZONY JEST DLA DOJRZAŁYCH OSÓB. (+18)

Chris siedział na fotelu. Ten FoTeL przez grube ''F'' miał kolce.
Kolce, które przebijały mu spodnie, gacie, dupę, skórę...
POLECIAŁA.
Czarna, gęsta krew popłynęła strumieniem przez miasto czerni i bieli.
Biel przebijała czerń, a czerń biel. Oba te barwy się kontrastowały - czerń dopełniała biel, i tak odwrotnie.
Krople smutku, goryczy, kurwa! nienawiści - lały w mieście - co ja pieprzę, gdzie w mieście!
To nie było miasto.
To była nicość.
Osoby, które poczuły deszcz nienawiści, zamieniały się w potwory - demony trypofobii - demony czerni, a zarazem bieli. Paradoks - zasrany paradoks, który myli osoby.
Osoba, która przepłaciła życiem - życiem,
ŻYCIEM.
ciach, ciach 
Nóż przebił skórę, mięśnie, serce samego Chrisa, który zmarł na skutek porażenia, ale nie zwykłego...
Chris zmarł, po tym, jak przebił swoje serce. Czarne, kamienne serce, które nie miało już szans przeżyć - bowiem nawet stara kurwa - tkaczka Eufe, która naprawiała serca - nie zdoła tkać serca...
Po prostu nie zdoła..
Ał, jak boli! Kurwa, pomocy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! POMOCY!!!!!!!!!!!
Brakło mu tchu. Powoli umierał. 
Czemu widzę, jak przez mgłę? Czemu? Czemu coraz mniej słyszę? Czemu...
CZEMU...
Chris zmarł. Chuj zmarł, dobrze mu tak...
Pokojówka będzie zła.
C.D.N.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz