niedziela, 30 kwietnia 2017

O.S.Z.U.K.A.N.Y. - Rozdział 2


 Rozdział zawiera przekleństwa.

(I teraz się zacznie...) - pomyślał Przemek w sobotę u Michała. 
- Hej, masz te chipsy? - spytał Przemek usiadłszy na łóżku Michała - mam tą płytę. GTA V, tak jak chciałeś. Masz, przygotuj i gramy.
Michał powoli usiał na fotelu, przekręcił go w stronę przyjaciela, i ostrożnie spytał: Wiem, że tego tematu nie lubisz, ale... muszę wiedzieć gdzie ona mieszka.. Ta dziewczyna! Tak dobrze całuje!
- Znowu się zaczyna. Słuchaj stary: jak ty się zakochasz, twoje głośnie myśli nie mają końca - słuchaj mnie teraz uważnie: Ona cię pocałowała TYLKO dla tego, żebyś się od niej odpieprzył. Tylko tyle. Nie ma następnego razu. 
Chwila ciszy.
- Wiesz co? Ja nie wiem, ale za każdym razem podcinasz mi skrzydła!
- Bo za każdym razem się to nie udaje, a w ogóle Sonia taka nie jest.. - (O Boże.. wypaplałem)
- Jaka Sonia? To ta dziewczyna? Tak się nazywa? Skąd ją znasz? - i setki kolejnych pytań można było usłyszeć z ust Michała. Przemek czuł sięz jednej strony osaczony, a z drugiej - wkurwiony.
- Zamknij mordę! Nie mam zamiaru ci tłumaczyć skąd ją znam! - Przemek wziął poduszkę Michała, położył się z poduszką zatykając (nią) uszy.
I tak Michał chciał wydusić z Przemka informacje. W końcu ten już bardziej wkurwionym się nie dało być, wykrzyknął:
- ULICA INICKIEGO 2/10!! A TERAZ SIĘ ODPIEPRZ!
Przemek wziął torbę, i poszedł. Zapomniał wziąć grę. 
Ale.. skąd takie zdenerwowanie Przemka?
Otóż Michał miał różne dziewczyny, ale częściej się zakochiwał bez wzajemności. Pierwszą była nijaka Kasia Górnik w III klasie. A Michał pieprzył, i pieprzył o niej cały czas. Kolejna była Oliwka w IV, i kolejne i kolejne rozczarowania. Przemek nie był psychologiem, czy jakimś doradcą ludzkich serc. Ale jednak chciał znać zdanie swego przyjaciela. I to go męczyło.
__________________________________________________________________
 Rozdział Będzie Uzupełniony.

O.S.Z.U.K.A.N.Y. - Rozdział 1 ''Pierwszy pocałunek''

Rozdział zawiera przekleństwa.

Miejsce akcji: Warszawa, a zarazem zadupie 

Czas akcji: 2017 -->

Ile bohaterowie mają lat: Michał, Przemek (13) Dziewczyna - Sonia (14)  

Michał to uczeń pierwszej klasy gimnazjum. Znowu dostał jedynkę. Po szkole Michał rozmawia ze swoim kolegą Przemkiem.
- Mam tego dość! Nie uczysz się, tylko siedzisz non-stop przy tym komputerze! Ten czas mógłbyś przeznaczyć na przykład na... nie wiem, fizykę. Z niej masz same pały.
- Oj tam, pieprzenie na jedzenie, podaj Blacka. Tobie to wszystko ot tak wchodzi do głowy. Mnie niestety nie - rzekł Michał.
-Jak ja przyszłem do szkoły to od razu pisałem kartkówkę z Bioli i jakoś dostałem tróję.
- Dziwne, że z Polskiego masz same czwórki...
Michał i Przemek gawędzili przez drogę do szkoły. W pewnym momencie Michał zapomniał o całym świecie. Bowiem zobaczył (jak to on mówi) loszkę 10/10. Przechodziła przez jezdnię. Była na oko 14-latką, miała balony jak arbuzy, tyłek też nie jest zły...
- Ja pierdole, znowu któraś wpadła ci w oko? Ta blondyna? - spytał Przemek.
- A widzisz którąś inną?? 
- I tak nie zamoczysz. 
- Spierdalaj.
Przemek wiedział, że jego przyjaciel przeżyje kolejny zawód i będzie miesiąc mówił o ''tej pięknej, wspaniałej, cudownej, ślicznej dziewczynie''. Nie zamierzał tego słuchać.
Michał przeszedł przez jezdnię. Zawołał:
- Hej, yy.. chodziliśmy razem do przedszkola, dobrze mi się zdaje?
Dziewczyna odwróciła się.
- Nie przypominam sobie jakiegoś niskiego chłopaka co ma nocnik na głowie chcący mnie poderwać w najnudniejszy sposób na świecie...
- Ej, nie pozwalaj sobie.
- To ty do mnie podchodzisz i mnie zaczepiasz, co ty sobie wyobrażasz? Że w jednej chwili rzucę ci się na szyję, i od razu wyjdziemy za mąż? Za dużo M jak Miłość. 
- Tobie się wydaje, że jak ty jesteś niby ładna to...
*plaskacz*
- Życzę ci tego, żebyś nigdy nie spotkał mojego chłopaka.
- Jeszcze powiedz, że dostanę od niego wpierdol.
- Odpierdolisz się???
- Przecież wiem, że nie masz żadnego chłopaka.
- Tego chcesz?!! - spytała już wkurwiona dziewczyna. Pochyliła się nad Michałem, i go pocałowała. 
Po tym dziewczyna sobie poszła, mamrocząc coś pod nosem. Przemek, który z góry zakładał na totalną przegraną, stał jak słup soli. Stał na drugiej stronie ulicy.
__________________________________________________________________
Obiad u Małeskich
- Ale, moje drogie dzieci, jednak Zeus wygrał niebo, Posejdon morze, a Hades podziemia.. Hera...
- Tato, primo nas to nie interesuje, secundo nie jesteśmy dziećmi a tertio: coś się dzieje z Michałem. Dziamdzioli i rozgrzebuje widelcem obiad zamiast je jeść - powiedział Natan - brat Michała.
- Coś się stało, synu?? Jesteś jakiś nie swój - spytał Witosz, ojciec dwojga dzieci.
Michał nie wiedząc o co chodzi podniósł wzrok znad nietkniętego talerza parówek.
- Co?? - spytał. Witosz wraz z Natanem zaśmiali się, prowadząc dalej rozmowę o Bogach Olimpijskich. Tak naprawdę, to prowadził rozmowę ojciec, pieprząc o jakimś Syzyfie. Michał zaniósł talerz, i chciał wyrzucić jedzenie, lecz ojciec mu przerwał.
- Jeżeli już nic nie tkniesz, to daj żarcie psu. Ale pamiętaj - dzisiaj kolacji nie będzie dla ciebie.
(Cieszę się), chciał powiedzieć Michał, ale ugryzł się w język. Poszedł po schodach na górę, rzucił plecak na podłogę, i rzucił się na łóżko.
__________________________________________________________________
- Nie wiem, jakiś debil się do mnie przyjebał... - powiedziała dziewczyna o imieniu Sonia. Rozmawiała ze swoim ojcem przez telefon - Skąd mam wiedzieć? Ulica prawdopodobnie Saneckiego. Skąd mam wiedzieć? Nie miał plakietki na koszulce o imieniu np. Paweł. Pa.
C!D!N... 
 

sobota, 29 kwietnia 2017

I żyli długo i szczęśliwie - Rozdział 10 ''Początek końca''



W końcu po długiej i uciążliwej walce z przemieszczeniem biurowca, wygrała Sylwia. Mieszkańcy osiedla nie mieli wystarczających powodów do przeniesienia biura. Argumenty były słabe - ile w ogóle były. 
Życie Sylwii Klejnes jest barwne. Jednak teraz postanowiła, że nie da się ponieść emocjom - bowiem kiedy uderzyła babę na ulicy, kłócącą się o hałasy w biurze, kobieta miała trochę problemów.
Jednak teraz Sylwia zaczynała inaczej - z wigorem i uśmiechem na twarzy.
Zaczynamy ''I żyli długo i szczęśliwie ''2''
Sylwia Klejnes - biznesmenka, lat 34. znowu stała na nogi! Kobieta z narzeczonym i sześcioletnią córką zarządza gazetą ''Dwie Połówki''!
 ___III___III___III___
Sylwia poinformowana przez Krzysztofa, szybciej pojechała do domu swoim BMW, niż to było możliwe. Gdy zaniepokojona weszła do mieszkania, jak zwykle Romantyczny Krzysztof pocałował ją, i powiedział:
- Sylwia, mamy problem. Przedszkolanka zadzwoniła do mnie, bym przyjechał do przedszkola, z pilną sprawą. Kiedy tam dotarłem, wychowawczyni w skrócie opisała mi dzisiejszy przebieg zdarzeń. Mianowicie Iza zabrała koleżance telefon, i rzuciła go w dal. Jest to cegła, ale zniszczony telefon i tak. Nigdy Izka się tak nie zachowywała. Teraz zamknęła się w swoim pokoju. Płacze w poduszkę. Może ty do niej dotrzesz.
Sylwia bez zastanowienia pobiegła na górę, i stanęła przed drzwiami córki.
Zapukała. Cisza...
Ponownie matka zapukała, jednakże córka nie otwierała drzwi. Jednak Sylwia przypomniała sobie, jak w czasach gimnazjów wraz z Notką (koleżanką z klasy, ona zaś miała przydomek Syluch), okradała tam jakieś sklepy. Otwierała niektóre drzwi (rzadko) igłą. Spróbowała drzwi Izki, jednak na daremno.
- Cholera, Izka, otwieraj!! Nie będę się bawić! - trzasnęła pięścią w drzwi. Sylwia oparła się o ścianę, i zsunęła się na dół. Płakała. 
Dopiero co udało jej się z gazetą, teraz córka miała jakieś kłopoty.
________________________________________________________
W nocy Iza wstała do łazienki. Otworzywszy cicho drzwi, poszła do WC. Jednak instynkt matki wyczuł jakąś osobę poruszającą się po mieszkaniu. Szybko Sylwia wstała, i złapała córkę za rączkę.
- Proszę, powiedz, co się dzieje? Może.. nie wiem, pomogę?
Chwila ciszy.
W końcu córka rzekła: - Jest taka Gosia z naszej klasy.. Ona sie pszechwala swoimi smartfonami, i powiedziała mi, że ty jesteś biedna, i ciebie na to nie stać! 
C.D.N.

Piraci Wariaci - Rozdział 2 ''

I tak szli Welduna z Diego przez wyspę Goldon. Chłopak się nudził, więc przybiegł do kobiety i zawołał:
- Zaczekaj!!! - krzyknął majtek, podbiegając do Welduny.
- Co ty tu robisz? Miałeś zostać na statku. Tacy dodatkowi: kucharze, i inni nie biorą się na takie ''przygody'' - powiedziała oschle wojowniczka.
- Ale to jest moja pierwsza wyspa. Bardzo chciałem zobaczył jak...
- Co ty chcesz udowodnić?? Że jesteś twardziel? Jak cię tsutsu ugryzie w dupę, to nie moja wina! Ty tylko potrafisz myć podłogi! - prychnęła kobieta.
- Wcale nie!! - krzyknął Diego, biegnąc do pewnego drzewa. Mianowicie zaczął się na nie wspinać. Nie zważając na krokodyle, i inne zwierzęta pomachał Weldunie z korony drzewa.
Ta zatrzymała się, i ryknęła:
- Złaź z tego drzewa idioto! Tam są krokodyle, i aboraki! 
Jednak dla Diego to nie był żaden problem. Skoczył z wysokości 2 metrów. Drzewo miało 7...
- Nie popisuj się. Chcesz zostać sportowcem, proszę bardzo! Ale takie umiejętności to sobie wiesz, gdzie wsadź... Jeżeli chcesz zostać kapitanem, musisz nieć rangę drugą.
(((Otóż na statku zdobywa się pięć rang:
(((1. Majtek ---Jeden pasek wytatuowany na ramieniu)))
(((2. Młodszy Marynarz -- Dwa paski wytatuowane)))
(((3. Zwykły Marynarz -- Trzy wytatuowane paski)))
(((4. Starszy Marynarz -- Cztery paski)))
(((5. Oficerowie -- Jedna gwiazda wytatuowana)))
(((6. Starszy Oficer -- Dwie gwiazdy wytatuowane)))
(((7. Kapitan -- 3 gwiazdy)))
(((W załodze Piraci Wariaci mają tylko stopnie: 1,2,3,6,7)))
- I będę miał, pokażę ci!! - krzyknął Diego dumnie idąc przed Welduną.
- Ty lepiej pokaż sowę - zaśmiała się kobieta.
-Haha, bardzo śmieszne...
I tak szli przez drogę Diego i Welduna.
____________________________________________________________________
Natomiast Zett, Ukan i Shaunon szli żwawo. Przedzierali się przez liście (wg. doświadczenia kapitana przez liście Dee, które mogą pożreć człowieka całego.
Pamiętajmy, że to tylko legendy.
RrOoZzDdIiAaŁł BbĘęDdZzIiEe uzupełiony...

piątek, 28 kwietnia 2017

Piraci Wariaci - Rozdział 1 ''Witamy na wyspie Goldon!''

Logo bandery ''Piraci Wariaci''
- Szybciej szoruj ten pokład, inaczej cię wyrzucę na pożarcie rekinom! - ryknął Shaunon, kapitan małego, ale i pięknego statku. Był starcem, ale potrafił być też silny. 
Kiedyś pokonał Dalidoulisa - jednego z najsilniejszych kiedyś kapitanów. Władał statkiem ''No 8.1'', bardzo dawno temu jego bandera była znana na całym świecie. Dopiero dosyć niedawno zmarł. Przyczyna śmierci była nieznana...
Shaunon miał na oko tak z 100,110 lat... Nikt nie żyje wiecznie, no nie? Jednak niektórzy znają tajemniczy Kwiat, który jest teraz legendą. Dzięki niemu życie jest wieczne. 
Tak i starzec krzyczał na biednego majtka, Diego. Jednak ten się nie bał - bowiem słyszał od marynarzy, iż Shaunon, zwany potajemnie przez załogę ''Starym dresem'', lub prościej ''Starym'', tylko straszył osoby. Chciał, by wszyscy się go bali.
To prawda, siał postrach wśród osób na pokładzie, jednak dobrze wiedział, że nie skrzywdził by dobrego majtka.  Bowiem Diego potrafił być pokład szybko. Można było jeść z podłogi.
Nagle ktoś na bocianim gnieździe krzyknął:
- Dopływamy do wyspy, dopływamy!!! - krzyczał Stef, który schodził z drabinek. 
Diego przyłożył rękę do czoła, chroniąc się przed słońcem. Odłożył na bok miotłę, i poprzyglądał się wyspie, na którą miał zaraz ujrz
Tak wyglądała rozpiska załogi Piratów Wariatów:
 (R.I.P. jakość, ale cicho)
Shaunon stanął na środku statku, i rzekł:
- Zaraz schodzimy na ląd, na wyspę... (kapitan sprawdza wielką mapę)... według mapy jesteśmy na wyspie Goldon. Musicie uważać na: muchy tutsu, narosydy i lopoposy:
Muchy tutsu pod żadnym pozorem nie mylić z muchami tse-tse. Gdy was ugryzą, będziecie mieli wielkiego bąbla na ramieniu, a ślad nigdy nie zniknie;
Narosydy, są jak krokodyle - tylko że nie pływają w rekach, a włażą na drzewa. 
   Lopoposy są to takie jakby to ująć... yyy.. ehem.. No takie nimfy, jakby w mitologii. Jest to złudzenie optyczne. Pod żadnym pozorem nie dajcie się skusić pięknych nimfom - rozpoczął swą kolejną historię kapitan - Kiedyś, kiedyś, jak byłem młody koń, po raz pierwszy samotnie odwiedziłem wyspę Goldon. To było jakieś 85 lat temu. Tak się zaczarowałem jedną nimfą rzeczną, że mogłem wszystko dla niej zrobić - WSZYSTKO! Tak się to skończyło, że okradła mnie ze wszystkich skarbów - biżuterii, złotych tronów, diamentów, brylantów, pereł, szmaragdów, i innych pięknych rzeczy... Na próżno było latać na tą głupią.. Nie warto ją nazywać! Chcę was wyszkolić na prawdziwych piratów - skarbów morza.
-WOOOW - równocześnie powiedzieli wszyscy rekruci. Uwielbiali bowiem historie z życia kapitana - najbardziej doświadczonego kapitana na świecie! 
Wszyscy poczuli to uczucie magicznej wyspy - bezwładne, miłe.
- Co to są kapitanie za owoce?? - spytał Zett - starszy marynarz, wskazując na drzewo, na którym rosły owoce fioletowe, kwadratowe. 
- Nie waż się tego dotykać! - ryknął Shaunon - Te oto piękne i kuszące owoce są... trujące.
Wszyscy się rozeszli. Diego chwilę zastanawiał się, za kim ma iść, a w końcu zdecydował się, że pójdzie za Welduną.
Tajemnicą Diego jest to, iż zakochiwał się we wspaniałej i pięknej wojowniczce o imieniu Welduna. Jednak ta zabujana w Zettcie, który nie kochał nikogo nie zauważała zapału do swojej osoby.
Diego poszedł z Welduną, kapitan Shaunon z papugą Cesią na ramieniu i swoim kolegą Zett, i z Anidem.  
Reszta pilnowała statku.
A reszty dowiecie się w następnym rozdziale, więc...
C.D.N. :)