czwartek, 30 marca 2017

KRONIKI SHEREO - Rozdział 51 ''Niedźwiedź, czyli kłopoty..''

W ROZDZIALE POJAWIAJĄ SIĘ PRZEKLEŃSTWA. TREŚĆ JEST PRZEZNACZONA DLA DOJRZAŁYCH CZYTELNIKÓW.

- Rozpaliłaś te ognisko, w końcu?? - spytała Alicja P!nk, już po raz sto pięćdziesiąty szósty.
- Spierdalaj. To szkło nie chce się rozpalić. - wkurwiła się na dobre różowa.
- Ty jesteś popierdolona, czy co?!! - wstała Britney z legowiska w jaskini, i jebnęła P!nk w czoło.
Różowa, goła, nieznana i... Avril zatrzymały się po dwugodzinnej wędrówce na górze. Na górze znajdowała się jaskinia, oraz wielka przepaść.
- Kto cię uczył, chłopczyco? Kto cię uczył?? - powtórzyła z niedowierzaniem Britney z rozczochranej fryzurze, oraz ubraniu robotnika.
- Dupa mnie uczyła, wiecie? DUPA! Odpierdolcie się wreszcie, ok? Chodziłam na wagary, i tyle.
- To wszystko wyjaśnia - skwitowała Avril śmiejąc się pod nosem.Alicja, Britney spiorunowały ją wzrokiem.
- Ściemnia się, a my nadal nie rozpaliliśmy ogniska. Co zatem? - planowała P!nk.
- Nie wiem, jak wy, ja idę spać - wstała Britney, i skierowała się ku jaskini.
- Ja chyba też - rzekła Avril.
- I ja - włączyła się Alicja.

**

Wszystkie spały, oprócz jednej. Oprócz Avril. Tak naprawdę sobie grzecznie spała, pod kocem, który podpieprzyła ochroniarzowi, uciekając, obok miśka, którego miała od dziecka. Gdyby nie dźwięki na zewnątrz. Przypominały pojękiwania podczas pieprzenia się z kimś. Ale raczej nie to.
Avril powoli, nie budząc dziewczyn wstała na palcach. Cicho podeszła do wyjścia. Pod drodze wzięła ubrania. Niestety nie swoje. Było tak ciemno, że nie wiedziała, iż podkrada ciuchy Alicji.
Jeszcze powolniej kierowała się ku wyjściu, a dźwięk był coraz głośniejszy, Avril ze słownika rzekła by: wyraziściejszy, choć napisane było by wyrazisty.
Gdy wyszła, owiał ją chłód.
I zobaczyła.
Niedźwiedzia pieprzącego nieopodal drzewa, jednocześnie wpierdalającego żelki. Avril nie wiedziała skąd wytrzasnął tą słodycz, ale nie miała na to czasu. Gdy niedźwiedź ją spostrzegł, zostawił biedne drzewko. Skierował się ku dziewczynie, która za chwilę będzie biedna.
- Dziewczyny, dziewczyny?? - Avril już miała wołać ''śpiące dziewuchy'', ale nie musiała. Tamte pognały. Tylko, że uciekały wgłąb jaskini, a nie na zewnątrz.
- Dziewczyny, nie zostawiajcie mnie tak! Chujki jebane, słyszycie? Sły...
Jej krzyki przerwał niedźwiedź, który zagrodził jej drogę do jaskini.
- Ty.. sły.. słyszysz?? Odejdź! W tej chwili, ale już! - Krzyczała Avril, grożąc pięścią.
Zwierzę nie posłuchało. Przeciwnie - coraz szybciej zbliżało się do biednej Avril.
Niestety to było bardzo złe. Nie to, że groźne, masywne zwierzę mogło zgwałcić kobietę, ale to, iż zbliżała się do krańca klifu.
No i kurwa spadła.
***
Huk rozległ się w prawie całym lesie. A był to las ogrooomny.
- Co to kurwa?? - przestraszyła się Britney - Były już bardzo daleko od upiornego zwierzęcia.
- Nie wiem co to, może to wilki zawyły? - powiedziała P!nk. To było bardziej jako pytanie, niż stwierdzenie.
- Nawet nie strasz - upomniała Alicja - ja jednak mam wyrzuty sumienia. Zostawiliśmy Avril na pastwę losu!
- No co, kurwa? Miał nas ten niedźwiedź zjeść? - spytała P!nk.
- Wracamy. ALE JUŻ.
***
- Gdzie jest ta kurewska Britney?? - grzmotnął Posejdon swoim trójzębem w posadzkę. Siedział tak. Przywołał do siebie Kelly oraz Jennifer.
- Ależ my nic o Britney nie wiemy, skąd mamy wiedzieć?? - rzekła Kelly, przekonując Boga już chyba setny raz o tym, że nie wiem, gdzie jest Spears.
- Wiecie, tylko kłamiecie! Spójrzcie mi w oczy - rozkazał Posej.
Obie usłuchały z wyraźnymi zażenowaniami na mordach. Bój oceanów wyciągnął swój złoty łańcuszek. Zaczął nim ''bujać''.
- Jesteście kłamliwe, powtórzcie. Dobrze, dobrze, dalej. Jesteście kłamliwe, i mówicie nie prawdę!
Oczywiście one nie były debilkami, i udawały, że się na to nabierały. Gdy Posejdon skończył, schował łańcuch, i rzekł:
- I co teraz? Powiecie prawdę?
- My nic kurwa nie wiemy, taaak? - zdenerwowała się Jennifer - Skąd mamy wiedzieć? My chyba nie wysyłałyśmy jej na pewną śmierć, pozwalając jej płynąc do nieznanych oceanów??
To wyraźnie wkurwiło Boga.
- Znaczy... Eeee.. Ona żarto...
- Wcale nie żartowałam, Kelly. Jakiś Bóg nas zmusza do mówienia prawdy, jak my serio nie wiemy gdzie ona przebywa.
C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz