niedziela, 26 lutego 2017

I żyli długo i szczęśliwie... - Rozdział 4

Ostatnie dni były pełne wrażeń - złych wrażeń. A to śmierć pani Marzeny, a to wylanie z pracy - to się dzieje za szybko. 
Dzień 26 lutego powitałam z uśmiechem na twarzy. Nie wiem, z czego ja się cieszyłam. A może wiem? Może Krzysiek miał rację z tym, żeby zwołać inne kobiety pracujące w Best? I znowu nie wiem, i znowu może. Niczego nie byłam pewna. Musiałam się wziąć w garść. Przynajmniej dla Małej. 
Wstałam, ogarnęłam się. Odwiozłam Izę do przedszkola. Gdy wróciłam do domu, zobaczyłam SMS w mojej komórce. Otworzyłam go:
Krzysiek: (09. 45)
Daj znać, jeżeli przeczytasz tą wiadomość. Znalazłem dopiero cztery kobiety, które wylał ten szef. Jedna to Dominika Kareńska, która obecnie pracuje w jeszcze mało znanej gazecie ''Of Time''. Ale to ona założyła tą firmę. 
Druga to Sabina Kolańska, zd. Malcej. Tak jak mówiłaś, zrezygnowała z pracy sama, z przyczyn pieniężnych - szef za mało jej płacił. Teraz pracuje jako nauczycielka jęz. hiszpańskiego.
Trzecia kobieta to Nikola Garnik. Pracowała za ledwie 2 tygodnie, ale szef ją wylał, ponieważ rzekomo ''bałaganiła koło siebie''.
Ko...
Krzysiek: (10.02)
Przekroczyłem liczbę znaków, więc dokończę. Kolejna, a zarazem czwarta, to Weronika Lubiń. Pracowała w latach 2005 - 2010. Ty ją nie znasz. Była kochanką, szefa, a zarazem jego żoną. Rozstali się w 2010 roku. Powodów nie znam. Gdy się rozstali, Weronika zrezygnowała ze stanowiska. Obecnie jest piosenkarką, ale bardzo nie znaną.
To tyle. Mam adresy domów tych osób. Kiedy możesz pojechać ze mną do tych kobiet? Daj znać. Pozdrawiam :*
Sylwia: (12.51)
Sorry, że długo nie odpowiadałam. Może być teraz, masz czas? A w ogóle skąd znalazłeś aż tak wiele informacji? I skąd u licha adresy domów? :)
Krzysiek: (12.52)
Mam swoje sposoby :) Dobra, ja jadę do Ciebie.

Odłożyłam komórkę. Czekałam na Krzyśka. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam.
- Cześć Krzysiek. Choć, napijemy się czegoś. - zaproponowałam.
- Nie mamy czasu, Sylwia. Jak mamy dziś objechać aż 4 domy, to musimy się śpieszyć - rzekł.
- To dzisiaj zamierzasz objechać 4 domy???
- Tak jest.
Jak zwykle, koło mojego domu stał piękne, czarne BMW. 
- Wchodź. - Krzysiek odtworzył mi drzwi do auta.
- Dziękuję gentelmanie. A ty w tą sytuację się bardziej zaangażowałeś niż ja. Dokąd najpierw jedziemy? - powiedziałam, gdy Krzysiek już zaczął jeździć. 
- Do nijakiej Dominiki.
W przeciągu kwadransa byliśmy na ulicy Złotej. Były tam duże, wysokie domy, dla elity. Mój przyjaciel poszedł do domu średnio-wysokiego, czarnego. Zapukał. 
- Ty mówisz - szepnął mi do ucha. Ja?? Jak to ja? Nie zdążyłam tego przemyśleć, bo drzwi otworzyła kobieta. Na oko miała trzydziestkę, włosy upięte w czarny kok. Miała surowy wyraz twarzy. Spoglądała to na Krzyśka, to na mnie. Nagle powiedziała: skądś cię znam - powiedziała. Do mnie.
- No tak, znamy się. Ja jestem Sylwia Klejnes. - podałam jej dłoń.
- Aaa, Sylwia. Stanowisko 91, o ile się nie mylę. - powiedziała.
- Tak, a ty 52, dobrze pamiętam? - spytałam. Rozmowa się nie kleiła. 
- Tak. Ale jednego nie rozumiem.. Po co do mnie przyjechałaś? Znaczy przyjechaliście? - teraz popatrzyła na Krzyśka.
- Mamy pewną sprawę. To co, będziemy opowiadać godzinę na werandzie, czy nas wpuścisz? - spytałam. Co ona takiego ukrywała w swoim domu, że nie chciała, byśmy weszli?
- A, tak. Rozgośćcie się. - rzekła czarnowłosa kobieta. Zamknęła drzwi. - kawy czy herbaty?
- Ja poproszę kawy. A ty, Krzysiek? 
- To samo.
- To opowiadajcie. Ja w tym czasie będę robiła kawy. 
Opowiedzieliśmy jej wszystko co stało się wczoraj. Również o pomyśle Krzyśka. Po tym, chwilę zamilkła. 
- No dobrze. Zgodzę się. Będę zeznawać. Ale nic za darmo - rzekła.
- Jak to nic za darmo?! - zagotowało się we mnie. - On cię wylał, a ty ''nic za darmo''? Nie damy ci złamanego grosza. Choć, Krzysiek, idziemy.
- Jezu, to był żart - zaśmiała się. - Ty wszystkie żarty bierzesz na poważnie? Jakbym wiedziała jak ty zareagujesz, to bym to nagrała.
***
Wróciłam do domu koło 20. Trzy kobiety, się zgodziły, jedna nie. A była to Weronika. Ja coś czułam, że ona coś ukrywa. Zachowywała się dziwnie, to fakt. Nie chciała z nami gadać, była oschła. Też mówiła zagadkami. Może chodziło o romans z szefem? Nie wiem. Ale się dowiem. Pisanie przerwała moja córcia, Iza.
- Hej mamo, zrobisz mi kanapki? Jestem głodna - odparła.
- A czyżby pan Krzysiek cię nie nauczył robić kanapek? - spytałam.
- Nie, to on wszystkie robił. Powiedział, że mam powiedzieć, że to ja połowę zrobiłam, byś była wesoła.
Zatkało mnie. Dosłownie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz