sobota, 23 września 2017

RICE: stopień III - rozdział 4

RICE: stopień III - 4

Rice pożegnał się z królem, wyszedł z Dianą, a gdy ta zaprowadziła go do domu, rzekła tylko:
- Szybka piłka. Nie ma odwrotu. Zostajesz, czy idziesz do twojego świata? - spytała, opierając się o jego małą chatkę zrobioną z cegieł.
- Czy chcę być Michałem, zarabiającym najniższą krajową, czy Diabłem, który nadal nic nie wie o Piekle? Chcę zostać.
Diana zamigotała, a potem jej postać zafalowała, wyblakła i już jej nie było. 
Rice nadal wszystkiego nie wiedział, co ma robić, czym myć zęby, czy gdzie kupować płyty.
Otworzył drzwi swojej chaty, a w nim pojawił się mężczyzna ubrany na niebiesko. Trzymał w ręce wielki klucz, wielkości kosy, która migotała na różne kolory.
- Cześć, będę twoim strażnikiem. Wystarczy czy powiedz tak, czy nie. Jestem pomocny, a...
- Spierdalaj. - Rice rozejrzał się po wnętrzu swojego nowego mieszkania.
Było małe, i przytulne. Usiadł na fotelu. Na krześle było kilka gazet, które nagłówki były oznaczone żywym ogniem. 
''Mokina przytyła dobre 10 kilo! 
Piosenkarka Mokila znana ze swoich hitów jak ''Cudza Krew'' czy ''Kości Demona Jak Ty'' w tym wostlilu przytyła aż 10 kilogramów!''
Rice chwilę myślał, co to mogło znaczyć wostilów, aż zobaczył na regale z książkami książkę która się paliła. Sięgną po nią. 
W środku było małe urządzenie. Zrobiona luka była, a obok alfabet zaczynający się na ''o''. Kliknął w przypadkową literę, a potem wystukał ''wostilów''.
Potem pod luką wyświetliła się nazwa Planety i jej kolor. Pojawiła się ''Pleklet Nawźi'', a obok fajeczka i iks. Aż w końcu dotarł do ''Planet Earth''. Wynikało, że język był jeden, najpopularniejszy na danej planecie. Cóż, umiał angielski.
Pojawiło się WYSZUKIWANIE, a potem po luką definicja słowa:
''WOSTIL: (czyt. Łostil), inaczej kwartał roku. (Lecz po angielsku).
_
Wynikało z tego, iż ważne informacje zamiast tego ''niebieskiego pomocnika z kluczem'' były jak słowniczek w Simsach.
Nagle zapukał ktoś do jego drzwi, które oplatał ogień.
Zapomniał o nich, gdy zobaczył za oknem polską noc, tylko że mega szybko przyśpieszoną. 
Była kompletna noc, gdy Rice pojawił się z kosą na ziemi. W Polsce, w Lublinie. Był ubrany na czarno. Nie wiadomo czemu szedł do czarnego i brudnego domu na wsi, i nie wiadomo czemu z kosą i w przebraniu. Koło niego przejechał samochód, jakby nie zauważając go. Szedł dalej. Znalazł się w domu, i klasycznie zapukał do drzwi.
Nie wiadomo czemu też, odwrotnie trzymając kosę, dotknął serca ofiary, które nie było białe jak w jego przypadku. Było czarne. 
_________________________________________________________________
NASTAŁ DZIEŃ.
Rice obudził się, ta kanapa nie była tak zła. 
Wyszedł na świeże powietrze. Nie mógł przypomnieć, co mu się przyśniło, lecz wiedział że coś.
Wychodząc, natknął się na wiele osób. Jego dom był ustawiony jak wiele innych na moście. Blisko była fala, która od patrzenia podnieciła.
Rice bardzo się wyspał, było mu dobrze. 
Zauważył, że wszyscy ludzie idą na zachód, nikt inny w inną stronę. Szedł z nimi, gotowy coś zobaczyć.
Zatrzymał go ktoś. Zobaczył, że to młody chłopak (na oko 78 lat), który miał żółte włosy i śliczny, wampirzy uśmiech. 
- Część, jestem Chamil. Słyszałem, że nie czujesz ognia? - spytał zaciekawiony.
- Tak, o dziwo nie czuje. Chamil czy Kamil?
- Chamil - powtórzył.
- A mogę wiedzieć, gdzie wszyscy się teraz kierują? - spytał Rice.
- Jak to gdzie? Przecież dzisiaj jest Święto Całowania.  Każdy szanujący się Belliar ma takie święto. Musimy tylko przepłynąć na drugą stronę, i znaleźć jakąś dziewczynę, i ją pocałować - uśmiechnął się.
Zbliżali się do klifu. Pod nimi była niekończąca fala. 
Do każdego automatycznie przyjeżdżał skuter wodny. 
Rice skoczył, i trafił na siedzenie. Odjechał, a skuter sam prowadził. 
Po livarsie (godzinie) wszyscy znaleźli się na corocznym święcie całowania swojej drugiej połówki i poznawania osób. 
Gdy rozbrzmiał gong, oznaczało, to, że rozpoczynało się Święto. 
Wystąpiła gruba pani w czerwonej sukni na podwyższeniu z mikrofonem. 
- Witam Państwa i Panie na corocznym święcie organizowanym przez nas. Jestem Kaviva, pewnie znacie mnie z tv, w którym występowałam za pośrednictwem potraw kulinarnych. Zabawa rozpocznie się za kilka minut, a teraz kilka słów od siebie.
Bla, Bla, Bla.
Po tych słowach nastał drugi gong, który nakazywał zaczynać zabawę. 
.
Rise nie wiedział z kim, i jak. Rozejrzał się. Wszyscy w jego zasięgu wzroku byli zajęci. 
Zjawił się Chamil, który rozłożył ręce. 
- Chyba jesteśmy sami.
I tymi słowami złapał Rice'a i go pocałował. Trwało to bardzo długo, a gdy otworzyli oczy, wszyscy na ich spoglądali. 
Z niesmakiem, obrzydzeniem, ze zdziwieniem. 
Jeden tylko mężczyzna miał zaciekawioną minę. Zaczął powoli klaskać. 
Potem kolejna pani która była bardziej przekonana, a potem jeszcze dwie osoby.
Z kilka osób klaski przemieniły się na kilkanaście, a z kilkanaście na setki. Z setki na tysiące. Obaj byli bardzo zamieszani, Rice'owi leciała krew z ust. 
Obaj się wydalili z obu stron. 
____
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz