sobota, 24 czerwca 2017

WRACAM!!!!!!!!!!!!!! K$lis&DeV #1

K$lis&DeV
Te obie panie połączyła wyjątkowa więź.
Na początku pisały ze sobą na portalu randkowym: www.zpiersiawdloni.pl .
Pisywały nocami i dniami, choć każda wstydziła się zapytać, postawić pierwszy krok. Bały się poznać na żywo. Tak im było hm.. dobrze? Tego powiedzieć nie można było. Jednak DeV pewnego razu zapytała, czy może się z Kelisówną spotkać. I od razu tego pożałowała, ponieważ Kelis zakrzyknęła jej, że miały pomijać ten temat.
Poruszone zaprzestały pisania na jedyne dwa dni. Po tym czasie DeV wyznała Kelisównie miłość. Po 5 miesiącach, zmęczone pisaniem, spotkały się.
Pod kawiarnią.
Od razu DeV się wzruszyła, pociekły łzy. K$lis przytuliła swoją dziewczynę. Bały się pocałować, ruszyć o krok. Bały się reakcji tych starych kurw, które krytykowały i obrzydzały lezby i gejów. Bały się ludzi.
Poszły pod dom DeV. Ta smutna osóbka otworzyła drzwi swego mieszkania, i wpuściła tam swoją dziewczynę.
Rozumiały się bez słów. Jak wściekłe lwice rzuciły się na łóżko, całując, i rozbierając się. Bały się otoczenia, wiedziały, co to jest ból. Przeżyły odrzucenie, nienawiść wg bliźniego. Płakały, i nie mogły się pozbierać. Jedynie pomagało pisanie w te zimne, ciemne i zasiedziane dni.
Kiedy tak po raz pierwszy poczuły bezpieczeństwo, zaczęły płakać ze szczęścia. Po wielkich dramach powróciły do normalności.
- Kilis... Jak ty się w ogóle nazywasz? - spytała zdyszana ''DeV'', bo te nazwy są nickami w internecie.
- Ja? Nie mam imienia. Nie pamiętam. - powiedziała ''Kilis'' nawet nie patrząc na zaciekawioną minę jej dziewczyny przez internet.
- Jak to? Każdy ma przecież imię. - powiedziała zdziwiona DeV.
- Pamiętam jedynie pożar! Kurwa, nie pytaj, nie pamiętam! - ryknęła ze łzami w oczach Kilis. - Pożar, ogień, spalenie moich rodziców na zwłoki!! - powiedziała dziewczyna niespełna tego co mówi.
- Pożar? Masz amnezję!
- Jak byłam mała rozpętałam pożar zapałkami o firanki. Od tego czasu zabiłam rodziców, oraz braci! Ja mam bliznę na całej skórze, o tu! - powiedziała Kilis, podnosząc się, i pokazując włosy - Cudem jestem na tym świecie! Mam amnezje, wszystko mi opowiedział sąsiad, a ja jedynie pamiętam to, jak moja mama krzyknęła w płomieniach ognia: córeczko!! pomóż!!
To było przykre. Dev przytuliła Kilis.
W tej samej chwili Oliwia zwana Dev obudziła się.
Wstała, połknęła tabletkę przeciwmigrenową, i poszła zobaczyć co się dzieje o 4.10, zza oknem.
Nic.
No tak, niedziela.
Nagle przypomniała sobie, co śniła. O nie.
Usiadła. Nie mogła tego znieść. Złapała się za głowę. Była żona Oliwii.
***
Oliwia to osoba o bardzo energicznym nastawieniu, oraz osoba która wiele przeszła.
Śmierć rodziny przez nią samą, samobójstwo osoby, którą tak bardzo kochała, dziecko gwałciciela, a co najgorsze: rak.
O tejże chorobie dowiedziała się ostatnio, od lekarza, do którego cudem poszła (była bardzo leniwą osobą, i zaniedbaną osobą.) Mianowicie bardzo bolał ją sutek, oraz głowa. Jednak po dowiedzeniu się o tym, kobieta nie zdziwiła się zbytnio. Wzięła więcej niż trzeba papierosów, pocięła się (nie żyły), i poszła spać.
Nie leczyła choroby, przeciwnie, pomagała jej wygrać. Nie miała kobieta nikogo bliskiego, by ją wesprzeć. Nie miała wspomnianej rodziny. Wszystko przegrała.
Wszystko.
Po dłuższych namyślaniach, kobieta weszła do wody, zaczęła się kaleczyć (żyły), miejsca intymne (wszędzie).
Cisza.
Po minucie ktoś zapukał do jej drzwi. Po raz trzeci, i kolejny. Widząc zapalone światło, wkurwiony wyważył drzwi, oraz skrył się w mieszkaniu.
Taak, złodziej, który okradał tylko dlatego by siedzieć w więzieniu.
Cichutko rozejrzał się po mieszkaniu, a gdy natrafił na łazienkę, zaniemówił. (On był złodziejem w sklepach okradał, ale nie, że nie miał serca.)
*Aaa, jebać te zasrane psy* - pomyślał. Wziął zakrwawioną dziewczynę, i położył na podłodze.
*Tętno - żyje. Bardzo krwawi*
Szybko zadzwonił na pogotowie. W miarę się uwinęli. Chociaż ratownik medyczny powiedział, że ona nie ma szans przeszyć, to chłopak w to nie wierzył. Nigdy nie spotkał tak ładnej dziewuszki.
Jednak... Żyła. Przeżyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz