niedziela, 12 listopada 2017

RICE: Stopień III, sezon II, rozdział 3 (27) ''Setki Dusz''

KIESZA - FABRYKA

Kiesza po ciemku poszła zwiedzić Nawiedzoną Fabrykę. Wzięła ze sobą tylko dżem, a zabrała buty na szpilkach...
Szła przez niebezpieczny cmentarz, którego nikt nie odwiedzał od stuleci. Cichutko próbowała przebrnąć przez kamienne przeszkody, aż jej telefon zaczął dzwonić.
Kiesza ze strachu upadła.
''Kurwa'' - jęknęła, pocierając złamaną kość ogonową.
Z trudem wstała, i odebrała telefon.
- Słucham? - powiedziała cicho, rozglądając się na wszystkie strony.
- Dzień Dobry. Chciałem poinformować Panią, że Mal zmarł w Bitwie z Kosem, dopiero teraz odnaleziono jego zwłoki.
Od razu się rozłączono, lecz Kiesza i tak nic by nie wykrztusiła. Nie mogła nic powiedzieć, bowiem poleciały jej łzy, i zaczęła szlochać.
Usiadła na wielkim głazie, wtedy gdy po za jednym z największych grobów ujrzała czarną twarz. ...
______________________________________________________________________

SEKSELA-WASTIN - DOM

- Wastin, tylko błagam. Nie pytaj mnie od progu co się stało, bo nie wytrzymam. - powiedziała Seksela z progu, gdy Wastin, jako gentelmen otworzył jej drzwi. 
Seksa była cała poszarpana, w niektórych częściach ciała leciała jej krew, a twarz miała całą siną. Była wykończona, i jedyne o czym marzyła, to położyć się do łóżka.
- Ale... Seksa! - krzyknął Wastin, chcąc złapać swoja dziewczynę, i z nią porozmawiać, lecz ona zamknęła mu drzwi przed nosem, a plany umycia musiał zostawić na później.
Wastin przykucnął koło drzwi łazienki, i czekał albo na szloch, albo na otworzenie mu drzwi, albo na kontakt pozapokojowy. 
Nie doczekał się żadnego z tych, ponieważ Seksela od razu zasnęła w wannie.
________________________________________________________________

RICE - KADECI - WOJSKO

- Witajcie Kadeci!! - krzyknął Rice w swej ćwiczebnej, wielkiej celi. - Jak wiecie jestem Rice, i mam zamiar nauczyć Was podstawowych zasad bitew, oraz tych poza programowym, lecz też będzie Wam potrzebny. Wiem, że to wojsko, lecz będziemy musieli się też nauczyć magii, m.in: teleportacji. A teraz przejdźmy do rzeczy łatwiejszych, w końcu jest początek naszej nauki, która trwa równo 540dni, z czego 3 są wolne. Jakieś pytania?
Nikt się nie odezwał.
- No to wszystko wyjaśnione, teraz jak już mówiłem, rzecz łatwiejsza. Przedstawianie się. Od listy w górę, 30 osób.
- Pozwolisz mi usiąźd? - burknął jeden z kadetów Rice'a.
Ten spojrzał się na niego, podnosząc wzrok znad swoich arkuszy i listy kadetów.
- Po pierwsze nie jesteśmy na ''ty'', kadecie, tylko Panie Generale. Po drugie jeżeli nie chcesz być wyśmiany przez innych, bo to wstyd dla nas, naucz się gramatyki J. Beriallów, bo mówi się ''usiąść''. Po trzecie i ostatnie, ręka w górę, bo to norma każdego kadeta.
- Spierdl... - znów bąknął kadet, dłubiąc w nosie.
- Coś mówiłeś? Tu napisane jest, że zabiłeś kilka osób, i że wychowanie musi być ci bardzo uzasadnione, 115-latku. Wojsko to nie zasrane przedszkole, gówniarzu! Odzywaj się z szacunkiem, albo spotka cię tu kara, i nauczysz się grzeczności, Zrozumiano?!!! - ryknął Rice, i napluł na twarz kadeta.
Ten uspokoił się, i więcej nie podnosił głosu.
___________________________________________________________________

KIESZA - FABRYKA

Kiesza uciekła.
''Za dużo tych zasranych creepypast'' - bąknęła Kiesza, kierując się ku Fabryce.
Z daleka, wychodząc z rozległego cmentarzu, widziała ogromną Fabrykę, z której nadal komina wychodził dym.
I nie, nie są to wymysły Kieszy. Od stuleci nadal produkuje się dym, z tego nawiedzonego miejsca, a nieznane są powody.
Dziewczyna zapominając o śmierci swojego chłopaka, ale nadal nie zniknąwszy jej smutny wyraz twarzy, była już tuż-tuż Czerwonej Fabryki.
Podeszła do Bramy, i wymacała każdy jej skrawek. Nie było klamki.
- Kurwa, pajęczyna!! - krzyknęła Kiesza, zdmuchując ze swej ręki pajęczynę, a nawet nie wiadomo, czy nie pająka. 
Było coraz ciemniej, choć to było praktycznie nie możliwe.
Kiesza potykając się o kamienie, a nawet o zdechłe myszy, przeszła cały budynek, aż wreszcie na tyłach zobaczyła wielkie, kręcone schody, prowadzące na samą górę, gdzie znajdowały się drzwi. 
Było coraz zimniej, coraz ciemniej, lecz nastolatka dawała radę. Miała lęk wysokości, jednak dla ciekawości wspięła się na górę, i otworzyła skrzypiące drzwi.
Nie dowierzała co zobaczyła.
W pomieszczeniu były powieszone około z 200 wisielców, a obok stał mężczyzna w kapturze, który podbiegł do Kieszy, uderzył, a ona straciła przytomność.
Nie, wcale nie był to Mal.
______________________________________________________

RICE - ZABLIS - WOJSKO

- Diablico, bardzo Ci dziękuję za pokazanie Całeeeeeego tego Wojska. Jestem Ci wdzięczny.
Oboje szli korytarzem, a Diablica, jego wierna kadetka się w nim trochę podkochiwała. Odprowadzała swojego ''idola'' do końca Wojska, tak, gdzie jej nie wolno było wyjść.
- Papa, Rice'sie. Znaczy Panie Generale - powiedziała Diablica, całując Rice'sa w usta. Niespodziewanie.
W tym samym, pieprzonym czasie Zablis wszedł na terytorium Wojskowe za pozwoleniem Króla.
Rice spoliczkował bardzo mocno Diablicę, która uciekła do swej celi.
- Co tu się... - zaczął Zablis.
- Przepraszam Zablisie, to ta suka.. Moja kadetka mnie podrywa, ja nie chciałem! - Rice podbiegł do Zablisa, i złapał go za rękę, i pocałował długo, i namiętnie.
- Przepraszam, to ona mnie zaskoczyła - powtórzył jeszcze raz, i dokładnie Rice.
Zablis się cofnął, uklęknął, i zapytał:
- Generale Rice'sie, zostaniesz moim mężczyzną do końca życia? - Zablis wyciągnął z rękawa pierścionek, i wcisnął go w palca Rice'sowi.
- Oczywiście - do końca twych dni - powiedział wzruszony Rice, i razem poszli z terytorium Wojskowe.
Gdy wyszli, Zablis powiedział.
- Nie chcę, żeby wszyscy się dowiedzieli. Mam dwie, złe wiadomości.
- Jakie? - spytał przestraszony Rice.
- Ja już pamiętam te wszystkie 16 lat, pamiętam. - rzekł Zablis, wkurwiony.
- NAPRAWDĘ?? - wykrzyknął Rice, ściskając Zablisa - i co??
- Nie zapominaj, że to zła wiadomość. Kurewsko zła. Moim ojcem jest Kos, a moja siostra ma nowotwór. Nie wyleczalny. 
Zablis i Rice zaczęli płakać, Zablis wyciągnął papierosa, i po raz pierwszy w życiu zaczął palić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz