sobota, 15 kwietnia 2017

KRONIKI SHEREO, rozdział 53 ''Tajne dane o staruszce...''

Rozdział zawiera przekleństwa.

Nie jadłam nic... No może trochę. Babsztyl mnie karmi jakimś żarciem dla psa. Pedigree, czy jakoś tak. Już trzeci dzień jestem w owym pomieszczeniu. Tak naprawdę mam wigor, a z drugiej strony jestem ciągle zmęczona. Taki paradoks. Baba, która mnie tu trzyma też jest takim paradoksem, ponieważ, gdy się na nią patrzę ma ponad setkę, a nieraz i 30-trzydziestkę. Jest ona tajemniczą osobą. Wcisnęła mi normalny kit o tym, jak mnie tutaj znalazła. Że niby użyła różdżki, zatrzymała mnie w powietrzu i wcisnęła do łóżka. A tak z innej beczki czuję się tu jak ten Paul z ''Misery'' Stephena Kinga. Jestem uwięziona przez jakąś nawiedzoną babę, która nie chce, bym się ruszyła. Tylko że, ta powieść skończyła się happy endem, a wygląda na to, że ten babsztyl chce mnie zjeść, tak samo, jak ta szurnięta baba z Jasia i Małgosi. Jano...

W korytarzu było słychać tupot tej baby. Chciała wejść do ''więzienia'' naszej Avril. Ta natomiast szybko schowała pod łóżko notatki, w którym przelewała słowa na papier. Opisywała wszystko, o czy myślała. Zgasiła światło.
Cisza...
-Spis? Moge ci dac kafe? - sepleniła starucha. Otworzyła drzwi. Była niską kobietą. Z jej ust jebał smród.
Jednak Avril udawała, że spała. Nie wierzyła babie, a tym bardziej o jej zdolnościach kulinarnych. 
- Oj, fiem, ze nie spis. Nie utafaj. - szturchnęła dziewczynę w ramię, stawiając jej na komodzie kawę.
- Nie, dziękuję. Możesz mnie kurwa zostawić? Chcę spać! - krzyknęła Lavigne, zakrywając się pościelą pełną okruchów.
- Oj, glabis sobie, oj glabis. - kobiecina spojrzała na dziewczynę z pogardą, i wyszła.
Uff.
Avril tej nocy będzie chciała zrealizować swój plan: zobaczyć dane o staruszce, podkraść jej kasę, i stąd spieprzać. 
Najpierw powoli wstała z łoża. Niestety, łoże skrzypiało

   Notatki, str. 18
I znowu piszę innym długopisem. Nie wiem co jest, ale i w swoim domu, i u kogoś, i w więzieniu gubię te długopisy. Dzisiaj nie mam co pisać, bo ''dzień jak co dzień''. Opiszę mój straszny pokój... W moim łóżku, nazywam to ''łożem śmierci'', były okruchy, i ślady krwi. Nawet nie chcę myśleć, kto siedział tu kiedyś. Obok mnie były komody. Tam starucha stawiała swoje ''wykwintne dania'', od których aż jebało. Nie zamierzałam tego dotykać. W pomieszczeniu było jedyne okno - bardzo małe. I.. tyle. Już kończę, bo długopis mi się końc..

Tak więc w pokoju się za dużo nie działo. Avril na początek, chciała pójść do ''pokoju, w którym baba trzymała jej rzeczy''. Ukradła Avril torebkę. A może zleciała sama podczas spadania? Tego Avril nie wiedziała.
Cichutko otworzyła drzwi do przedpokoju. Na ścianach wisiały zdjęcia facetów, a po drugiej stronie, i facetów, i kobiet. Dotknęła zdjęcia po tej drugiej strony. Było napisane:
''Anetha Surolnick, zamordowana w 1731 r. 
Data urodzenia: 01.13.1681
Data śmierci: 1731 ''
CZY TA WIEDŹMA ZABIJAŁA???
Avril przestraszyła się na dobre. Nie chciała już przeglądać tych zdjęć. Szybkim (ale cichym) krokiem ruszyła do kolejnych drzwi. Było ich trzy. W jednym usłyszała jakieś stękanie...
Czyżby ona się masturbowała???
W drugim i trzecim nic nie było słychać. Avril wolała zajrzeć do drugiego. Po cichu otworzyła drzwi. Tam znajdowało się malutkie pomieszczenie, w którym znajdowały się masa papierów.
_________________________________________________________________
- Susanne? Jestem! - krzyknęła Jennifer. Wyszła z małego pokoiku, gdzie znajdował się portal do Olimpu. - Suzanne?
Siostry Jenny nie było słychać. Jennifer Lopez - ta, co kilka miesięcy znajdowała się na Olimpie, i powróciła do świata ludzkiego.(Na Olimpie czas był szybszy.)
Jennifer poszła po schodach na górę. Tam był pokój Suzanne. Siostra siedziała z papierosem w dłoni na swoim łóżku. W drugiej ręce miała piwo.
- Siostra! Ty... ty.. palisz?? Sama mnie wyciągnęłaś z nałogu! - Jennifer wyrwała butelkę z ręki siostry.
- Siostra?? Kurwa, siostra??? Nie masz prawa mnie tak popieprzeńcu nazywać! Znikasz na pięć miesięcy z Olipu - o ciąży dowiedziałam się od nimf! Nic nie powiedziałaś! Musiałam zatrzymywać czas...
ZATRZYMYWAĆ CZAS.
- Jak? - zapytała zdezorientowana Jennifer.
- Tak, zatrzymać. Musiałam. Inaczej w ciągu kilku tygodni o was: o Britney, P!nk, czy Avril pisano by w gazetach - o tym, że zaginęły! Wy jesteście jakieś głupie! Nie pomyśleliście o prawdziwym świecie! Tylko siedzicie na Olimpie i się upijacie! Musiałam użyć 90% mojej siły na zawsze! Teraz przez resztę życia będę osłabiona! W trosce o was!
_________________________________________________________________
Budynek BPA, 08.35
Wszystkie kobiety zebrały się przed budynkiem.
- Dobra, jesteśmy tu. Co robimy?? Szef się na nas wkurwi! Nie byłyśmy przez pięć miesięcy! - gestykulowała Britney.
- Spokojnie, moja siostra emm... zatrzymała czas?? Później wam to wszystko wytłumaczę. Na razie wszystkie wejdźmy, i jak gdyby nic, zachowujmy się normalnie.
- Ja o wszystkim wiem - powiedział szef, Michał G., wychodząc z budynku. Patrzył na nas rozbawiony. - zapoznacie się z Erosem, bogiem miłości.
 C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz