sobota, 15 kwietnia 2017

KRONIKI SHEREO, rozdział 52 ''Stara wiedźma''

ROZDZIAŁ ZAWIERA PRZEKLEŃSTWA, ORAZ OBRZYDLIWE RZECZY.

No kurwa... Znalazłam się kurwa mać w pułapce. Nie po raz pierwszy w życiu. 
Obudziłam się w jakimś łóżku... ale tylko dlatego, że w całym popieprzonym pomieszczeniu czymś jebało. Nie wiem, jakimś żarciem, czy tym babsztylem, którego poznałam w tym nawiedzonym domu...
...
- Co ty tam pises, co? - starucha wyrwała pióro uwięzionej Avril w chatce wiedźmy. - Nie pis tyle, po cie palce zaczno bolec.
- Nie piszes, a piszesz. Gadać nie umiesz? Na dentystę zabrakło? Nie mam zamiaru słuchać twojego pierdolenia... Nie masz zębów.
- Przeciesz kurwa wiem...
- Już przesiaduję tu 2 dni, powiesz mi wreszcie skąd się tu znalazłam? Spadłam z klifu w jakąś chujową przepaść, powinnam zdechnąć.
- Aaa, o to ci choczi! Na początku, jadlam strupy. Potem zobaczylam, że ktos spada ze nieba,
- Z nieba... - poprawiła Avril.
- Molda w kubel. I wyslam z chatki, by popatsec co to takiego. I pojawilas sie ty. Zanim upadlas, uzylam magii, i zatsymalam cie w powietsu. I tyle. Zagadka rozwiosana?
...
Dla Avril to było szokiem. Na początek, została uwięziona przez Onionów. Wraz z Alicją, i P!nk uciekła z pierdla. Potem wspinała się kilka godzin po skałach, w poszukiwaniu Olimpu, i zdążeniu w walce. Potem spierdoliła z klifu, bo niedźwiedź chciał ją zjeść. Teraz jest pod władzą staruchy.
- Już nic mi nie jest, muszę iść... biec do Olimpu, w podtrzymaniu walki!... - Avril zorientowała się, że się wygadała. 
- Olimpu, taaak? Spieldalaj z tymi swoimi stuckami, malolato. 
_____________________________________________________________________
- Kelly, jestem!!! - zapukała do chatki Jennifer. Otwórz te zasrane drzwi, bo je rozpierdolę! - darła mordę Jennifer, stukając obcasem o drzwi Kelly.
- Już otwieram, nie pali się, tak?? - otworzyła drzwi dziewczyna. - Słuchaj, Jenny. Wchodź. Z najnowszych wieści wynika, iż północna strona Olimpu już została zaatakowana przez Onionów. Przebili się przez grubą warstwę ziemi. - relacjonowała Kelly.
- A ja myślałam, że robiąc dziecko z byłym partnerem, to on ma trudności przebić się błonę. - zażartowała koleżanka.
- Hahaha, boki zrywać. Dobra, to mamy wybór. Spierdolić do świata naszego, ludzkiego, czy walczyć z Bogami?
- Kelly, ja już przemyślałam. Rozmawiałam z Demeter, i Apollo. Udało mi się. Oni powiedzieli, że lepiej spierdolić. Nie jesteśmy Bogami, ba! herosami. Możemy umrzeć walcząc z Onionami. Lepiej zostawić tą sprawę Bogom. To ich działka. Wrócimy po wszystkim. - skwitowała Jennifer.
- Okay, dobry pomysł. To co, wracamy z wymiaru? - upewniła się Jennifer.
Obie odpowiedziały - TAK.
- Mam ostatnie pytanie, Jennifer. Co z Britney? Co z nią??
- Nie wiem, Kelly. Nie wiem. Musimy tą sprawę zostawić. MUSIMY. 
______________________________________________________________________
Britney, Alicja, i P!nk przesiadywały w lesie. Wg znalezionego GPS w lesie (tak, też nie wiem, skąd się wziął w lesie GPS), to trio było blisko do Olimpu. Bardzo blisko. Wszystkie były w grobowych nastrojach. Nie wiedziały co z Avril, ich przyjaciółką. 
Po trzech dniach udręki, wszystkie dostały się do bram Olimpu. 
- Uff, jesteśmy. Dostaliśmy się wszys... nie, nie wszystkie - posmutnia P!nk.
''Wszystkie'' znalazły się na plaży, tam, gdzie po szkolnych zajęciach odpoczywali herosi. Skierowały się do lasu tak gdzie zdaniem Britney - znajdowało się mieszkanie Jennifer.
Szły, szły, i się naszły. Coś pyknęło w kostce Alicji. Ciężkie ciało osunęło się na ziemię. 
- AUŁA, kurwa!!! Jak boli, a naj...
- Zamknij mordę, nic ci nie jest - przerwała rozpaczanie P!nk. Różowa i Britney udźwignęło ciało Alicji, i czym prędzej zaniosło do drzwi Jennifer. 
Cisza.
Zapukali ponownie, tylko że do drzwi Kelly. Otworzyła im Clarkson. Zaniemówiła. Zobaczyła przyjaciółki:
Baranią Britney;
Pojebaną P!nk.    
Alicji nie znała.
- Oo... Britney! - rzuciła się jej na ramiona. - P!nk, skąd ty znasz... I kto to jest ta kobieta, którą nosicie na rękach? - zasypywała pytaniami Kelly.
- Najpierw ''napraw'' Alicję, bo drze mordę, a potem wszelkie wyjaśnienia.
***
Okazało się, iż Alicja ma złamaną nogę. Kelly, a z rogu obżerająca chipsy (a potem dziwi się, że tyje) Jennifer zostały dokarmione wiedzą o więzieniu P!nk, i Avril, o przygodach Britney i dziewczyn.
2. godz. później...
- Czyli... Avril spadła, i co? Poszłyście sobie? Popierdoliło was? - zaatakowała słowami Jennifer.
- A co miałyśmy zrobić? Spaść z Avril razem i się pozabijać??? Mądra jesteś??
- Ja nie wiem, ale... żal mi Avril.
_______________________________________________________________________
- I za podzieke za ulatowanie zycia wyliz mi stopy. - zażądała starucha, już, w tej chwili.
- *phrrrr* chyba se żartujesz, kobiecino. Uratowałaś, to uratowałaś. Nic w zamian.
 - To ty tak sie odwieczasz??? Tak sie dwieczasz?!? Na kolana, ale już! - warknęła starucha, wskazując na podłogę. - Na kolana!
- To taki teledysk Cerekwickiej - zażartowała Avril. Od razu złapała się za brzuch, i udawała, że ją boli.
- Nie drzyj ryja, depilko! - krzyknęła 1000-latka.
- Ja pierdolę, kobieto! Jeżeli coś pieprzysz pod nosem, to pieprz z sensem! Nie ''ulatowanie'', a uratowanie! Wiem, że nie masz zębów, ale postaraj się mówić poprawnie!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz