poniedziałek, 24 kwietnia 2017

KRONIKI SHEREO, rozdział 59 ''Ucieczka''

 Rozdział zawiera przekleństwa.

Mężczyzna złapał się za tył auta, i nie zamierzał odpuścić. Na zlecenie agenta Shingoura, miał złapać bezczelną sukę, która zabiła ''dr. Linousa''.
Suzanne jechała szybko, często zmieniając kierunki, by facet się odczepił. W końcu w pełnej frustracji uderzyła tyłem  auta w drzewo. Faceta spadł, jęcząc głośno.
Na tym nie koniec.
Nagle zobaczyła auta z różnych stron drzew, oraz helikopter, lecący dokładnie tam, gdzie Suzanne. W końcu agresywna, pełna gniewu, wcisnęła pedał gazu, i na 140/h nie zważając na drzewa, jechała bardzo szybko. Zostawiwszy Jennifer w ręce ''psom'', nie dała się złapać. Kilka lat mordując dzieci, gejów, a nawet staruszków, i NIGDY nie złapali jej policjanci. Ukrywając się za pseudonimami, innymi numerami telefonów, różnymi zamieszkaniami, zmieniając pracę, ukrywawszy się na Olimpie - nigdy się nie złapała, i nie zamierzała.
I nagle rąbnęła w drzewo tak mocno, iż same średnie drzewko się pochyliło.
____________________________________________________________________
Pół godziny od przyjęcia, pół godziny!!! Zabiegany Hermes wysyłał  do wszystkich zaproszenia na przyjęcie (bez okazji) przez Herę, a w tym czasie ona chciała otruć danie Afrodyty.
Przyznała i miejsca, i tam, gdzie siedziała bogini piękna i miłości, było to samo, ale zawartość nie będzie ta sama.
Uśmiechnęła się do siebie Hercia, gotowa uśmiercić boginię. Wsypała do niej trzy krople krwi Zeusa (lepiej nie wiedzieć, skąd ona miała te krople), i do nektaru wsypała krew. Napój zabarwił się na lekko czerwony. Oops. Szybko brała inne składniki, by napój wyglądał, tak jak innych.
Po robocie.
Gdy bogowie się zeszli, usiedli na wyznaczonych miejscach. Na początku, Hera przemówiła ogłoszenie:
- Witam, na naszej imprezie. Nie ma żadnej okazji do imprezy - tylko to, by się dobrze zabawić. Chcę z niektórymi poprawić nasze stosunki [Tak kurwo, tak... Afrodyta z tym swoim afro pożałuje], więc... zaczynajmy!!!
Wszyscy zabrali się za jedzenie. Afrodyta zamiast nektaru, brała indyka. Cóż się tu złościć, po nim na pewno zachce jej się pić.
____________________________________________________________________
- Ty jesteś niedorozwojem... Słuchaj: zabierzesz mnie w podróż do Hadesu, a ja wezmę w pomoc Plejady. Ich jest 9, nas dwoje, razem jedenaście!!! Zeus musi nam pozwolić wyruszyć w poszukiwaniu Avril! - krzyknął Chris, trzymawszy się obiema rękoma komody.
- No tak, ale ja tych Plejad nie znam! - krzyknęła P!nk.
- Ja pierdolę.. Poznasz. My się przyjaźnimy. Nie szukaj dziury w całym, kk?
- A czy one nie są przypadkiem towarzyszkami Artemidy?? Ona nam nie pozwoli zabrać.
- Pożyjemy, zobaczymy, a teraz choć.
Po długim przekonywaniu bogini łówów, w końcu Artemis dała się przekonać. Ale pod jednym warunkiem: mają być pod powierzchnią ziemi TYLKO 2 miesiące. Inaczej spodka go kara. Uszczęśliwieni ludzie wyszli ze świątyni wraz z Plejadami. Było ich siedem:
Alkione, Sterope, Merope, Maja, Tajgete, Kelajno, Elektra.
Wszyscy się ze wszystkimi przywitali, i poszli na górę Olimp. Długo to im zajęło, bowiem Bogowie w sekundę mogli się przemieścić na Olimpie, herosi zaś w godzinę, a o śmiertelnikach nie było mowy. Gdy już wszyscy byli na górze, stali przed niedawno zatrudnionym strażnikiem Olimpu, Laurothisem. 
Był potężnej postury. Legendy głoszą, iż sam Laurothis (rzadziej nazywany Clethisem), wywodził się od Posejdona i Meduzy. 
Ale to tylko legendy.
Znając plejady, wpuścił ich do środka, a zagrodził wejście obojga śmiertelników. Ci musieli udowadniać, że znają Zeusa. Po długich wyjaśnieniach, ustąpił. 
Chris i P!nk weszli po chmurach, na której siedzibie siedział Zeus. To zaprzeczało prawom fizyki, ale... P!nk widząc imprezę Bogów i mdlejącą Afrodytę chciała się wycofać, gdyby nie lekkie popchnięcie Chrisa. 
W końcu bóg zauważył obojga, i zaniepokojony podszedł.
- Onioni? Atakują!!!? - spytał Gromowładny. 
- Nie, nie, nic z tych rzeczy, Dzeusie - odparła P!nk - Wraz z Plejadami i Chrisem chcę znów wyruszyć do podziemi. TYM RAZEM nie powstrzymasz mnie, Zeusie. Mam gotową ekipę do uratowania mojej przyjaciółki. Pozwól mi, inaczej sama postąpie słusznie.
Minuta, może dwie, ciszy.
- No dobra.. Widzę, że inaczej mi nie dasz spokoju. Wyruszaj, ale pamiętaj: Nie będę was ratował. Ostrzegałem, a jak tak się do tego pchacie to proszę bardzo. W ogóle dajcie mi spokój, widzicie co tutaj się dzieje, zaraz obie boginie się pobiją.. Żegnam.
C.D.N.                

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz