sobota, 22 kwietnia 2017

KRONIKI SHEREO, rozdział 57 ''Zamieszanie''

Rozdział zawiera przekleństwa.

P!nk nie spodziewała się, iż znajdzie się w naradzie Bogów. Oniemiała podsłuchiwała rozmowę 12-stki. A tak naprawdę 11-stki, bo Herę zapodziano. 
- A skąd mam do cholery wiedzieć, gdzie jest ta Hera? Bo co o tym mówić?? Pewnie teraz siedzi obrażona na łożu, i myśli nad kolejnymi ''mądrymi'' argumentami do naszej kłótni. Oj, nie muszę wam się przecież tłumaczyć! I co wreszcie z Onionami! - ryknął Gromowładny, aż tak, że posada pękła. Wszyscy się bali boga, WSZYSCY, oprócz Hery, która myślała nad planem kłótni.
____________________________________________________________________
Hera po dalekiej wędrówce aż do Grecji, wstąpiła do świątyni swojej matki Rei. W środku znajdował się nieład, by nie powiedzieć burdel. Wszystko było porozwalane - kwiaty bogini, ściana była połamana. 
Hera kucnęła przy wielkim posągu, przedstawiającym okazałą Reę, też Reję. 
(Ma matko, cóż mam uczynić w sprawie Zeusa? Zdradza mnie na każdym kroku z Afrodytą, córką ojca. Nie lubimy się, by nie powiedzieć tego dosadniej. Cóż mam poczynić w tej oto sprawie? Błagam, matczyno, doradź mi.)
Długo trwała ta cisza, z kilka minut. W końcu Rea odezwała się:
- Hero, zaproś wszystkich na wielką biesiadę. WSZYSTKICH! Nie okazuj nikomu tego, że jesteś obrażona, nawet na swego małżonka. Najpierw przygotuj jedzenie, nektar, ambrozję, a potem posadzisz gości, tam, gdzie mają swe karteczki. Tam, gdzież siedzi twa rywalka, bogini miłości i piękna, w wielkiego indyka wlej trochę krwi Zeusa. Musisz jakoś zebrać na tyle krwi, na ile Afrodyta się... no właśnie, ona się nie zatruje. Będzie ona miała wstręt do wszystkich facetów na jakich spojrzy.  - to powiedziawszy, Hera podziękowała za radę, i wyszła ze świątyni. Już wiedziała co robić, już to wiedziała...
____________________________________________________________________
- Mówię do cholery jasnej, panu, że ktoś zastraszył moją siostrę telefonami! Zrobicie coś z tym, czy nie? Wy chyba palcem nawet nie kiwniecie! Jenny się boi, a wy sracie w gacie! - wrzasnęła Suzanne, przyjeżdzając z Jennifer na prokuraturę.
- Proszę nie krzyczeć na policjanta! Mówię pani już chyba setny raz, iż nie mamy odpowiednich urządzeń, by namierzyć człowieka, ba! zbrodniarza!
- A.. radary, GPS, i inne dziwactwa? Co pan pieprzy!!! - krzyknęła Suzanne.
- Uspokój się, Suzy! Nie rób siary! - uspokajała siostrę aktorka.
- Pani siostra dobrze pani radzi. Jeżeli się nie uspokoisz pani, inaczej nic innego mi nie pozostanie, jak dać pani grzywnę! - nadużywał słowa ''pani'' policjant.
- Słuchaj.. Znaczy.. proszę słuchać! Ma pan zdjęcia, kopertę, odciski śladów, numer telefonu, CO JESZCZE? - krzyknęła Suzy opierając się o stół w sali przesłuchań.
- To nie takie proste, jak pani myśli. On tylko na to czeka. Gdy zrobimy krok, ten będzie zabijał co raz większą liczbę osób. Nie wie pani? To ryzyko!
- Gówniane mi ryzyko jak dla pana ''ryzykując'' pierdlem mojej siostry! NIEWINNEJ siostry!
- Proszę się uspokoić! Musimy się upewnić, że to pani Jennifer Lynn Lopez zamordowała Paula, a nie kto inny.
_________________________________________________________________
- Nie możemy pozwolić, by tak iść na przód! Helios zginął podczas wojny Onionów, Eos zresztą też! - wyjaśniła Hekate.
- Kto to Eos? - spytała P!nk, rzucając się w oczy bogom.
- Drogie dziecko, Eos to blogini jutrzenki. Kto ty jesteś i skąd? - dopytywał Dionizos.
P!nk opowiedziała całą historię od porwania Onionów do więzienia, do teraz. Używała szczegółów. Po tym, nastała cisza. Pierwszy głos udzieliła Atena.
- Widzę, że nie kłamiesz, ale... Avril spadła w ramiona Meduzy... Nie da jej się uratować.
- Nie możesz się pchać do wrót Tartaru, nie możesz! Ludzki człowiek tam zginie! Nie możemy cię puścić. Wyjątkami są herosi, ale ty nim nie jesteś. Wiemy, że chcesz uratować swą koleżankę, ale... zabiją cię tam - rzekła surowym głosem Artemida.
- MUSZĘ!!! - Od ponad godziny P!nk błagałą bogów o pozwolenie. W końcu Zeus się wściekł, i wygonił różową z Olimpu. Pojawiła się znów pod górą, tam, gdzie krążyli: herosi, nimfy, i inne bóstwa. Przegrała. 
Niestety.
___________________________________________________________________
24h po DLII naradzie Bogów...
Hera przeglądała się w wielkim lustrze. Było one oprawione z drewna. Bowiem, dawno temu bogini małżeństwa przechadzała się po Delf. Na jej drodze nagle wyrosło lustro, które wcześniej Hera nie widziała. Wzięła je, i poprzyglądała się. Zobaczyła w lustrze swego dziada, Uranosa, boga nieba. Był on zrzucony z tronu przez jego syna, Kronosa. Uranos zdążył wypowiedzieć klątwę, która się sprawdziła. Zeus, syn Kronosa również pozbawił tronu ojca. 
Hera później w lustrze zobaczyła babkę, Gaję - matkę-ziemię, która zrodziła Tytanów, Gigantów i Sturękich. Przeglądając w lustrze historię swej rodziny, nagle zobaczyła siebie. Wtedy lustro się połamało. Hera przestraszywszy się, pobiegła do Zeusa po radę. Ten stworzył nowe lustro, kopię tamtego...
C.D.N.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz